Czy w szkole w Borowiu doszło do molestowania uczennic?

Garwolin, Borowie

Milena Celińska 2022-01-21 09:15:37 liczba odsłon: 3606
Czy w szkole w Borowiu doszło do molestowania uczennic? (fot. Aga Król)

Czy w szkole w Borowiu doszło do molestowania uczennic? (fot. Aga Król)

Grono pedagogiczne Szkoły Podstawowej w Borowiu jest podzielone. Głośno nikt nie chce się wypowiadać. Nauczyciel, który miał zachowywać się niestosownie wobec 12-letnich uczennic, został zawieszony. Prokuratura prowadzi śledztwo.

- Kluczowe będą przesłuchania dziewczynek w obecności psychologa. Na ich podstawie oraz w oparciu o opinię biegłego psychologa prokurator podejmie kolejne kroki – mówi Marcin Ignasiak, zastępca Prokuratora Rejonowego w Garwolinie.

Prokuratura wszczęła śledztwo z art. 200 par. 1 kodeksu karnego w związku z art. 12 par. 1 k.k. Sprawa dotyczy dopuszczenia się innych czynności seksualnych wobec małoletnich uczennic szkoły w Borowiu.

- Postępowanie jest prowadzone w sprawie, dotychczas żadnej osobie nie postawiono zarzutów – informuje prokurator Artur Trębicki. Dziewczynek jeszcze nie przesłuchano.

TEST CIĄŻOWY

Afera wybuchła po lekcji, na której nauczyciel podczas sprawdzania listy skomentował nieobecność uczennicy. Ktoś powiedział, że „Jest na testach”, a nauczyciel miał odpowiedzieć: „Ciekawe na jakich: covidowych czy ciążowych?”. Jedna z uczennic miała się poskarżyć w domu, jej mama poruszyła sprawę na zebraniu szkolnym. Dziewczynki, dopytywane przez rodziców, miały powiedzieć, że nauczyciel nie tylko tak żartuje, ale też dotyka je w ręce, plecy, a nawet ociera się o nie na korytarzu.

Ewa Wielgosz, dyrektor szkoły w Borowiu twierdzi, że dowiedziała się o tym 5 grudnia. To była niedziela. 

- Zadzwoniła do mnie nauczycielka wspomagająca, informując, że dzieci skarżą się na zachowanie nauczyciela. W poniedziałek od razu przeprowadziłam rozmowę z wychowawczynią klasy. Tych uczennic nie było w szkole, wyjechały na dwudniową wycieczkę. Z kolei nauczyciel był na zwolnieniu. Przy takich oskarżeniach nie można działać pochopnie. Przy najbliższej możliwej okazji poszłam do dziewczynek i rozmawiałam z nimi – opowiada dyrektorka.

Ale zdaniem rodziców, szkoła nic nie zrobiła. Poprosili więc o spotkanie. Odbyło się 14 grudnia.

- Rodzicom chodziło o czasowe odsunięcie nauczyciela od prowadzenia lekcji w tej klasie i sugerowali zgłoszenie sprawy na policję – mówi Ewa Wielgosz. - Zarzucono mi, że nie powinnam rozmawiać z dziećmi. A co miałam zrobić? W szkole nie ma pedagoga, nie ma psychologa. Dzwoniłam do poradni psychologiczno--pedagogicznej, prosiłam o wsparcie. Usłyszałam, że mogą mi pomóc po 10 stycznia.

„ZŁE ZACHOWANIE”

Dyrektorka przyznaje, że była w trudnej sytuacji.

– Uczennice mówiły, że pan im dużo zadaje, że wymaga. Padło stwierdzenie, że dotykał je w ramię, plecy, że złapał za rękę. Zadzwoniłam na policję, żeby się poradzić. Zapytano, czy mam konkretne dowody molestowania. Nie miałam.

A od rodziców usłyszałam, że umywam ręce. Jeden z  rodziców powiedział, że nauczyciel dotknął jego córkę w pierś, na korytarzu. Mamy monitoring. Prosiłam więc, by wskazał dzień i godzinę, bo można to sprawdzić. Rodzice nie przystali na propozycję.

Ewa Wielgosz rozmawiała z każdą ze stron.
- Inne informacje miałam od dzieci, inne od rodziców, inne od nauczyciela. Jeśli dziecko mi mówi, że pan się otarł ramieniem, a rodzic twierdzi, że dotknął w pierś, to komu  mam wierzyć? Miałam zawiesić nauczyciela na podstawie tych oskarżeń? Od wyjaśniania takich spraw są organy ścigania.

Tydzień po spotkaniu z rodzicami w szkole pojawiła się psycholog. Po rozmowie z dziećmi i rodzicami miała zalecić odsunięcie nauczyciela od zajęć. Kolejny tydzień później rodzice dziewczynek zgłosili sprawę na policję. Wybuchła afera...

Zostało Ci do przeczytania 52% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 3/2022:

Komentarze (5)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.