Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
.
Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Istny Niemiec, sztuczka kusa
Putin jest teraz jak gorący kartofel. Odrzucić trzeba co prędzej. Bo może poparzyć. Najlepiej podrzucić wrogowi. Donald Tusk zatrząsł się z oburzenia, że premier Mateusz Morawiecki jedzie do Madrytu. Bo na spotkaniu europejskich polityków mogą być przyjaciele Putina. Czyli wrogowie Ukrainy.
Marine Le Pen faktycznie ma być może tradycyjną francuską słabość do Rosji. Ale to jednak nie ona położyła na dnie Bałtyku rurę, która jest jak dubeltówka wycelowana w Europę. To nie ona ugadała sięz Putinem w sprawie gazu. Zrobiła to Angela Merkel, promotorka Donalda Tuska. To nie Francję omijają brytyjskie samoloty, wiozące broń, mającą pomóc Ukraińcom w razie ataku Rosji. To nie Orban i nie Węgry zabroniły Estonii transportu swojego uzbrojenia na Ukrainę.
A Niemcy? Pomogą Kijowowi? Oczywiście, że pomogą. Wyślą, jak czytam, pięć tysięcy hełmów po Helmutach i polowy szpital. Choć niektórzy mówią, że nie polowy szpital, a połowę szpitala. Jak na słynących ze szczodrobliwości Niemców, pomoc, trzeba przyznać, wydatna. Znamy tę niemiecką hojność równie dobrze jak germańską gwałtowność. Sąsiadujemy przecież od tysiąca lat.
„Śmiej się, gdy mówią: Niemiec pomoże” – mądrze radzi stary wierszyk. Ten, który kończy się słowami: „Oj, prawda święta: póki świat światem, / Niemiec Polaka nie będzie bratem!”.
Europa może się zdziwi, może nie. My dziwić się nie powinniśmy absolutnie. „Co Niemiec, to odmieniec” – mówi polskie przysłowie. A przysłowia są, jak wiadomo, mądrością narodów. W 1920 r., gdy nasi dziadkowie i pradziadkowie zmagali się z bolszewicką nawałą, w niemieckich portach blokowano transporty amunicji. Gdyby nie węgierska pomoc, pod Warszawą nie mielibyśmy czym strzelać.
Dziś niemiecka dyplomacja dwoi się i troi („Diablik to był w wódce na dnie, / Istny Niemiec, sztuczka kusa” – ostrzegał Adam Mickiewicz), by sankcje, ewentualnie nałożone na Rosję w przypadku ponownej inwazji na Ukrainę, nie były zbyt dotkliwe. No i żeby w żadnym wypadku nie dotyczyły rosyjskiego sektora energetycznego. No oczywiście, że nie! Nie po to były kanclerz Niemiec zarabia miliony w Gazpromie, by z powodu jakieś Ukrainy zmarnować rosyjsko-niemiecki interes stulecia, polegający na wspólnej sprzedaży gazu na całą Europę. Przy unijnym wykluczeniu wszystkich innych źródeł energii. Że drogo i chłodno? Nie szkodzi. Tak właśnie ma być. Dzięki europejskiej drożyźnie Putin ma teraz czym pompować czołgi w Donbasie. Przez lata nie było go stać. Teraz jest jak pan.
Niemcy ostoją Europy? Raczej ruskim koniem trojańskim. Jeśli Donald Tusk szuka zwolenników Putina, to ma ich całkiem blisko – wśród swoich przyjaciół i promotorów w Berlinie. „Kto Niemcowi służy, temu diabeł płaci” – mówi polskie przysłowie. A przysłowia, powtórzmy, są mądrością narodów.
DARIUSZ KUZIAK
najstarsze
najnowsze
popularne