Straszne jest to, że Ukraina wykrwawia się na naszych oczach, a my możemy tylko bezsilnie na to patrzeć.
Wsparcie płynące ze świata jest na pewno ważne, ale... nie zmienia faktu, że codziennie giną tam niewinni ludzie
Straszne jest to, że Ukraina wykrwawia się na naszych oczach, a my możemy tylko bezsilnie na to patrzeć.
Wsparcie płynące ze świata jest na pewno ważne, ale... nie zmienia faktu, że codziennie giną tam niewinni ludzie. Jak zrozumieć ten świat? Dlaczego nie można wspólnie powstrzymać szaleńca?
Jasne, hamulcem jest widmo globalnego konfliktu, ale prawda jest taka, że waleczni, odważni Ukraińcy walczą o cały zachodni świat. Przyjmują najcięższe uderzenie i ponoszą największą ofiarę. Za nas. Odwdzięczamy się, jak możemy, przyjmując uciekających przed wojną Ukraińców. Dzielimy się z nimi tym, co mamy. Oni są wzruszeni naszą hojnością, my płaczemy razem z nimi nad ich nieszczęściem. Szczerze. Oby wystarczyło nam tego współczucia na długie miesiące.
Wojna w Ukrainie jest dla nas wielką lekcją. Ale nie mówię teraz o egzaminie z człowieczeństwa. Wojna rosyjsko-ukraińska uświadamia, jak dziwnie zachowywały się ostatnio pisowskie elity. Czy to typowo pisowska nieudolność? Czy najważniejsze osoby w państwie były zmanipulowane, sterowane przez rosyjskiego szaleńca? Jak wytłumaczyć fakt, że gdy wywiad amerykański powiadomił w listopadzie polski rząd o wojennych planach Putina, nasz premier pojechał na spotkanie z poplecznikami dyktatora? Jak Morawiecki może dziś patrzeć w oczy Ukraińcom, skoro spotykał się z Marine Le Pen, która otwarcie kwestionowała niepodległość ukraińskich prowincji?
Z tej wojny wynosimy wiele lekcji. Możemy choćby zobaczyć, co się dzieje, gdy nie ma wolnych mediów. Rosja jest dramatycznym przykładem, co robi z ludźmi rządowa propaganda. Naród rosyjski jest odcięty od informacji. Matki chcą wysyłać swoim synom paczki, nie wiedząc, że giną na wojnie. Jawne kłamstwa i propaganda lejące się z ekranów... Skąd my to znamy?
Kolejna lekcja dotyczy naszego miejsca w Europie. Jak dziś się czują buńczuczni pisowcy, krzyczący o unijnej fladze: „szmata” i szczujący na „okupanta z Brukseli”? Dziś, gdy Unia Europejska staje murem przeciwko Putinowi, pisowcy zamilkli. Ba, są nawet szczęśliwi, że w obliczu kataklizmu nie mówi się o zdewastowanych sądach w Polsce i o karach za brak praworządności. Teraz Unia jest cacy. Pisowcy z krzykiem lecą po pomoc, na zasadzie: „Mamo, biją nas, ratuj!”
To, jak Polacy, zwykli obywatele, zachowują się w obliczu wojennego dramatu, świadczy, jak wspaniałym jesteśmy narodem. Na szczęście tych kilka lat dzielenia narodu nie zepsuło w ludziach tego, co w nich najlepsze. To się pisowcom jeszcze nie udało. Jesteśmy jednak Europejczykami, a nie zapyziałymi ksenofobami, homofobami, antysemitami. Tu PiS poniosło wielką klęskę. I ktoś tam na Nowogrodzkiej nerwowo obgryza teraz paznokcie...
MARIOLA ZACZYŃSKA
najstarsze
najnowsze
popularne