Wybory na Węgrzech to lekcja dla Polaków. To pokaz, co robi systematyczna i totalna propaganda, a także jaki wpływ na wynik wyborów ma manipulowanie przy ordynacji wyborczej.
Lepiej zapiąć pasy - przeczytaj najnowsze Szpilki Zaczyńskiej
Wybory na Węgrzech to lekcja dla Polaków. To pokaz, co robi systematyczna i totalna propaganda, a także jaki wpływ na wynik wyborów ma manipulowanie przy ordynacji wyborczej.
Już pierwszego dnia po węgierskich wyborach mieliśmy „pouczający” występ pisowskiego premiera Mateusza Morawieckiego. Ach, jak pięknie się unosił!
- Panie Macron! - krzyczał. - Jak pan możesz negocjować z Putinem? - dziwił się. - Przecież już w listopadzie mówiłem, że Putin planuje czystki! I coś pan zrobił, panie Macron?
Ups... panie Morawiecki! W listopadzie pan żeś mówił źle o Putinie? A w grudniu żeś się pan spotkał z Marine Le Pen, zwolenniczką Putina, która po tymże spotkaniu powiedziała wyraźnie dziennikarzom „Rzeczpospolitej”, że „Ukraina należy do strefy wpływów Rosji”. Więc zdecyduj się pan, panie Morawiecki, do kogo mówisz i do czego wzywasz. Czyżbyś taką szarżą nadal wspierał pan przeciwniczkę Macrona, tę miłośniczkę Putina? Nie chcesz pan jej zapytać o tego potwora, zbrodniarza, faszystę? O te zbrodnie, masakry, morderstwa popełniane w Ukrainie, w tej „strefie wpływów Rosji”?
Panie Morawiecki. Przecież wiemy, że na Nowogrodzkiej strzelają korki od szampana po wygranej Orbana. Tego Orbana, który dopatrzył się wroga nie tylko w „biurokratach brukselskich” (ach, jakie to pisowskie), ale także w prezydencie niszczonej wojną Ukrainy. Nie potępił pan tego, co powiedział Orban, kolejny zwolennik Putina.
Pisowcy od dawna zapowiadali, że będzie Budapeszt w Warszawie. Patrzą i uczą się. Krok po kroku wprowadzają wariant węgierski: zawładnięcie państwowych, a niszczenie wolnych mediów, uprawianie propagandy na ogromną skalę, niszczenie sądów i zasad demokracji, socjalne rozdawnictwo.
- Nie da się tego rządu zmienić, dopóki ludzie będą poddani propagandzie i praniu mózgów - odniósł się do sytuacji w Polsce Donald Tusk po węgierskich wyborach.
To prawda. Pranie mózgów trwa w najlepsze. Już dawno Jarosław prezes Kaczyński powiedział, że nikt im nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe to białe. Po pisowsku czarne i białe wygląda inaczej.
Orban zobaczył w Żełenskim wroga. Bo wróg musi być! Wróg pomaga wygrywać wybory. Pisowcy nie zdążyli zobaczyć w Żełenskim wroga, bo polski naród żywiołowo rzucił się do pomocy. Naród pomagał, zanim rząd zrobił COKOLWIEK! Więc wróg pozostał teraz tradycyjny: to Niemcy! Nie Orban, bluźniący wręcz swą wypowiedzią o Ukrainie, tylko Niemcy. Bo wróg musi być. A nawet Wanda Niemca nie chciała...
Do wyborów w Polsce nie zostało tak wiele czasu. Niebawem zacznie się pokazowa pisowska jazda. Jazda zakamuflowana wojną, ludzką tragedią i krzykliwymi pytaniami, jak te do Macrona, politycznego przeciwnika Le Pen, miłośniczki Putina.
Lepiej zapnijcie pasy.
najstarsze
najnowsze
popularne