Mieszkaniec gminy Trzebieszów uważa, że jedna z dróg gminnych to fuszerka, a wójt zleca związane z nią prace po znajomości. Mirosław Szekalis zaprzecza.
Zasłonięte znaki i wąskie pobocze fot. BS
Mieszkaniec gminy Trzebieszów uważa, że jedna z dróg gminnych to fuszerka, a wójt zleca związane z nią prace po znajomości. Mirosław Szekalis zaprzecza.
Mężczyzna, który dzwoni do „Tygodnika”, jest wzburzony. Wszystko przez drogę gminną w Trzebieszowie Drugim, która prowadzi na cmentarz.
Liczący ok. 370 m odcinek położono w ubiegłym roku za 600 tys. zł.
DŁUGA LISTA ZARZUTÓW
I to właśnie ten fakt najbardziej denerwuje naszego rozmówcę.
– Zbudowała ją firma należąca do protegowanego wójta, choć jej oferta w przetargu była wyższa o prawie 90 tys. zł od oferty innej firmy! – oświadcza.
Ma też zastrzeżenia do tego, jak wykonano prace. Otóż jego zdaniem przy budowie drogi została naruszona kanalizacja sanitarna okolicznych domów.
– Nie była przepychana, odkąd ją położono, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy musiano to robić aż 5 razy. Oczywiście na koszt należącego do gminy Zakładu Gospodarki Komunalnej w Trzebieszowie – mówi mężczyzna.
I radzi: – Należałoby sprawdzić, czy w wyniku budowy drogi kanalizacja się obniżyła albo pękła w którymś miejscu. Wójt jako dobry gospodarz powinien zlecić taką kontrolę z troski i o ten odcinek, i o mieszkańców. A gdyby się potwierdziło, że to fuszerka budowniczych drogi, powinien doprowadzić do naprawy usterki w ramach gwarancji. Jeśli tego nie zrobi, awarie kanalizacji będą coraz częstsze.
WĄTKI POBOCZNE
najstarsze
najnowsze
popularne