Laureaci Lauru - Porzeczkowe wino z „Cyraneczki”

Z bocznej drogi w Ceranowie skręca się wprost między krzaki porzeczek. Prowadzą aż do samego domu. – Porzeczki były tu, odkąd pamiętam – wspomina Mariusz Siwiński. – A babcia zawsze robiła wino.

W rodzinnym gospodarstwie Aleksandry i  Mariusza Siwińskich w Ceranowie plantacja porzeczek ma powierzchnię 3,5 ha. W ostatnich latach ceny w skupie wzrosły na tyle, że ich uprawa wreszcie zaczęła się opłacać.

– Ale już wcześniej, gdy za kilogram porzeczek płacono zaledwie 20 czy 30 groszy, zaczęliśmy kombinować, co można z nimi robić. Od czterech lat przerabiamy porzeczki na soki i dżemy. Robimy też frużelinę i sosy do serów – opowiada Aleksandra Siwińska.

Produkty są sprzedawane pod marką A. i M. Siwińscy „Cyreneczka”. Tradycja babcinego wina oczywiście w rodzinie nie zginęła. I to jakiego! Porzeczkowe wino „Cyraneczki” zostało uznane za najlepszy produkt Mazowsza 2018 r. i nagrodzone Laurem Marszałka Województwa.

Jak powstaje najlepsze wino z czarnej porzeczki?

– Sama fermentacja trwa dość krótko, bo zaledwie półtora miesiąca. Natomiast później, im dłużej wino leżakuje, tym jest lepsze. Potrzebuje czasu, by się wyklarować. Wytrąca się bukiet, który jest charakterystyczny dla tego właśnie wina. I to jest to, o co nam chodzi – opowiada Mariusz Siwiński.

Do wina gronowego nie dodaje się wody. Z winami owocowymi jest inaczej.

– Nie da się zrobić wina owocowego, zwłaszcza porzeczkowego, bez dodatku wody. Wino markowe, a takie staramy się robić, musi jednak zawierać co najmniej 60 procent czystego soku – wyjaśnia pan Mariusz. – Babcia nastawiała na wino owoce i syrop. My robimy wino z soku i syropu, już bez owoców.

– Nie dodajemy też siarczynów, które zatrzymują proces fermentacji i poprawiają kolor wina. No i nasze wino pasteryzujemy, czego zwykle się nie robi. Pasteryzacja jest krótka, by alkohol nie wyparował – dopowiada Aleksandra Siwińska. – Robimy takie wino, jakie nam smakuje. Na razie nie do sprzedaży. W kwietniu zmieniły się przepisy dotyczące wyrobu i sprzedaży cydrów i win owocowych. Teraz będą mogły to robić nawet takie małe firmy jak nasza. Czekaliśmy na to. Ale zanim rozpoczniemy sprzedaż, musimy jeszcze ogarnąć papierologię, dopełnić wszystkich formalności. A na to ciągle brakuje czasu, zwłaszcza że oboje z mężem pracujemy poza Ceranowem.

O masowej produkcji z logo „Cyreneczki” na razie nie ma więc mowy.

– W ubiegłym roku na soki, dżemy, frużelinę i sosy do serów przerobiliśmy może 100 kg porzeczek. Reszta poszła do skupu, bo cena była dobra – mówi Aleksandra Siwińska.

Porzeczkowy sezon jest krótki, trwa przez dwa, trzy tygodnie w lipcu. Poza porzeczkami i hodowlą ślimaków (bo i tym zajmują się państwo Siwińscy) pojawiają się nowe pomysły.

– Powoli nastawiamy się na drugą gałąź. Planujemy robić sery owcze – zdradza pani Aleksandra.

Pod koniec ubiegłego roku do gospodarstwa trafiły dwie pierwsze owce. Teraz jest ich już sześć. (r)

Syrop z płatków róży (przepis)

• Około 200 g płatków róży cukrowej (lub innej odmiany, która nadaje się do jedzenia)
• 500 ml wody
• 300 g cukru
• sok z 1/2 cytryny + pocięta na plasterki druga połowa

Płatki zrywamy, oczyszczamy, usuwamy białe końcówki, żeby nie było gorzkiego posmaku. Z wody i cukru
robimy syrop, doprowadzamy do wrzenia i zalewamy płatki róży, mies z amy, dodajemy sok z cytryny i plasterki, odkładamy w chłodne miejsce (np. do lodówki) na 48 godzin. Następnie odcedzamy i zużywamy w ciągu 7 dni (przechowujemy w lodówce) lub pasteryzujemy. Tak przygotowany syrop rozrzedzamy wodą według upodobań smakowych.