Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
.
Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Zieloni kompletnie
Moja ulubiona pos..., wróć! - Member of the European Parliament, Sylwia Spurek, poskarżyła się ostatnio na Twitterze: „Decyzja PE o uznaniu gazu i atomu za zieloną energię to totalny brak szacunku dla młodych ludzi, którzy wychodzą na ulice, apelują o odpowiedzialność, o ratowanie planety. To jest polityka interesów partyjnych, a nie interesów kolejnych pokoleń”.
Jeśli młodzi ludzie apelują o ratowanie planety, to nawet urocze. Tak się jednak składa, że akurat energia atomowa jest na razie dla planety najmniej szkodliwa. Jaki będzie rzeczywisty koszt paneli słonecznych i wiatraków, to okaże się, gdy trzeba będzie je zutylizować. To tak tylko na marginesie. Wracajmy do tematu, czyli do młodych.
A gdyby tak - Sylwia Spurek lubi ambitne wyzwania - powiedzieć młodym, ile energii dałoby się oszczędzić, gdyby, powiedzmy na początek tylko na tydzień, odłożyli telefony, które przykleiły im się do rąk? To, że trzeba te smartfony co dzień ładować i co roku kupować nowy model, to dopiero początek. Ale ile energii trzeba, by przechowywać te niezliczone filmiki i zdjęcia, od których co godzina puchną serwery tiktoków, instagramów i całej reszty internetu? I trzeba te wyrazy osobistej ekspresji trzymać tam na elektroniczny wiek wieków. Myślicie, że do tego nie potrzeba prądu? Zdziwilibyście się, ile...
Naszym dziadkom w większości wystarczało przez całe życie parę zdjęć - jedno ślubne, jakieś z wojska, kilka do dokumentów. Rodzice mieli ich trochę więcej, ale też nie tak dużo. A nawet nasze z młodości były wyłącznie papierowe. Do albumu albo szuflady, bez pośrednictwa elektroniki. Nas do szkoły nikt nie woził. Bo przeważnie nie miał czym. A nawet jak miał, to też nie woził. Chodziliśmy na piechotę. Zamiast dronów mieliśmy latawce. Zero zużycia prądu, same biodegradowalne elementy: drewniane listewki, cienki papier. I sami je kleciliśmy. Niektóre nawet potrafiły wznieść się w powietrze. To tylko dwa przykłady, jacy byliśmy eko i oszczędni. Bez trudu znalazłbym dwadzieścia.
Z apelem w sprawie energii i planety zwróciłbym się więc najpierw do tych, którzy jej konsumują najwięcej. Młodzi ludzie mają w tej sprawie naprawdę ogromne pole do popisu. I wcale do tego nie trzeba demonstracji.
A moja ulubiona Member of the European Parliament? No cóż, bez zmian... Potrafi się upomnieć o planetę, krowy, świnie albo następne pokolenia. Ale żeby zajęła się czymś, co uczyniłoby lepszym życie ludzi, którzy żyją tu i teraz... Na to raczej nie liczcie.
Wracając do dzisiejszych młodych oraz do dawnych czasów. Hulajnogi jeśli były (u nas na wsi nie było, w mieście też nie pamiętam), to przecież nie elektryczne, ale normalne, na pych. I wydawały się stosowne co najwyżej dla 9-letnich dziewczynek z kucykiem. Dla starszych to już byłby wstyd. A dzisiaj widzę, że hulajnogami najbardziej lubią pędzić chodnikami nastolatkowie. Tacy lekko po trzydziestce. Piechotą taki nie pójdzie, bo się zmęczy. A przecież spieszy się na siłownię.
DARIUSZ KUZIAK
najstarsze
najnowsze
popularne