Pięć-sześć osób dziennie trafia na siedlecki SOR po zażyciu substancji psychoaktywnych...
Każdego dnia na nasz SOR trafiają osoby, będące pod wpływem substancji psychoaktywnych, czyli narkotyków i dopalaczy – przyznaje Mariusz Mioduski z siedleckiego szpitala.
Pięć-sześć osób dziennie trafia na siedlecki SOR po zażyciu substancji psychoaktywnych...
Wystarczy krótka analiza policyjnych kronik, publikowanych na naszych powiatowych stronach, by przekonać się, że nie ma tygodnia, by policjanci nie zatrzymali kogoś, kto jest pod wpływem narkotyków lub ma je przy sobie. Jaka jest skala tego problemu w naszym regionie? Wydaje się, że duża.
– Każdego dnia na nasz SOR trafiają osoby, będące pod wpływem substancji psychoaktywnych, czyli narkotyków i dopalaczy – przyznaje Mariusz Mioduski, specjalista medycyny ratunkowej i członek zarządu siedleckiego szpitala wojewódzkiego.
Średnio to po pięć, sześć osób dziennie. W większości to młodzi ludzie, w wieku od nastoletniego do trzydziestki, ale zdarzają się i starsi. – Przeważają mężczyźni, ale na oddział trafiają też kobiety, i jest ich coraz więcej, to trend wzrostowy – mówi Mariusz Mioduski.
Osoby, które są przywożone do szpitala, wymagają pomocy medycznej. Pojawiają się kłopoty z krążeniem i oddychaniem, omdlenia, nawet zatrzymanie akcji serca. Zazwyczaj też zachowują się irracjonalnie, nadpobudliwie, może nie być z nimi kontaktu. Często pobudzone są do tego stopnia, że trzeba wobec nich użyć środków przymusu bezpośredniego. Inaczej nie da się im pomóc, a poza tym zagrażają sobie i bezpieczeństwu innych ludzi.
Czy zdarzały się przypadki śmierci po zażyciu narkotyków i dopalaczy? Jak się dowiadujemy, po samym zażyciu środków psychoaktywnych nie, ale w połączeniu z urazami już tak.
najstarsze
najnowsze
popularne