Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
.
Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Może by nas zapytali?
Jeśli UE nie chce być już związkiem suwerennych państw, lecz federacją, to mogłaby zapytać, co na ten temat sądzą Europejczycy. Na przykład w referendum. Proste pytanie, jasna odpowiedź. Takiego referendum jednak - idę o zakład - nie będzie.
Nie będzie, bo jego wynik nie spodobałby się brukselskim biurokratom. Okazałoby się, że unijczyków dowolnego pochodzenia jest w UE wciąż za mało. Polacy chcą pozostać Polakami, Francuzi - Francuzami, a Włosi - Włochami. I wiele jeszcze upłynie wody, nie tylko w Wiśle, również w Sekwanie czy Tybrze, zanim się to zmieni.
Ideologom i rewolucjonistom, a tacy przeważają wśród eurokratów, zawsze się spieszy. Federalizację próbują więc wprowadzić kuchennymi schodami. A to wyczytując ją między wierszami starych traktatów, a to zaciągając wspólne ponadpaństwowe kredyty, a to wydając sądowe orzeczenia wyinterpretowane z czegokolwiek... Łatwiej skorumpować przywilejami stu sędziów niż, powiedzmy, dwieście milionów obywateli Europy. I tak krok po kroczku, bez pytania, przesuwa się granice. Żeby żaba nie wiedziała, że się ją powolutku gotuje i nie próbowała wyskoczyć z garnka.
Wiosną 2003 r. tuż przed referendum, w którym decydowaliśmy o przystąpieniu do związku państw o nazwie UE, przyjechał do Siedlec przewodniczący Komisji Europejskiej, Romano Prodi. Na spotkaniu w „Prusie” zaklinał się, że wstąpienie do UE nie oznacza utraty suwerenności: - „Każdy kraj w Unii zachowuje swoje korzenie, kulturę i tożsamość. Nie dość, że Polska zachowa autonomię, to jeszcze będzie miała znaczący głos w UE”.
A żeby się nam przypodobać, przywołał swoje niedawne spotkanie z Janem Pawłem II: „Gdy wspomniał papieżowi, że wybiera się do Siedlec, Ojciec Święty miał mu odpowiedzieć, że to położone na wschodzie Polski miasto jest mu bliskie i ważne dla przyszłości Polski”.
W listopadzie 2004 r., a więc już po naszym wstąpieniu do UE, był w Siedlcach przewodniczący parlamentu europejskiego Joseph Borell. - „Europa to przede wszystkim szacunek dla odmienności, innych zdań i opinii. Nie jesteśmy zakładnikami lobby homoseksualistów, a misja prof. Buttiglione nie dlatego zakończyła się fiaskiem, że jest on katolikiem” - zapewniał.
Powiedzieć, że nie do takiej UE wstępowaliśmy, jaką mamy teraz - to nic nie powiedzieć. Tamta sprzed dwudziestu lat sprawiała wrażenie, że zajmuje się głównie tym, jak poprawić życie swoich obywateli, uczynić ich bogatszymi i szczęśliwszymi. Obecna chce zrobić z nich pariasów z powodów ideologicznych. I o nic Europejczyków nie pyta, bo na wszystko z góry zna jedynie słuszną odpowiedź. Innych zdań i opinii nie tylko nie szanuje, lecz nawet nie chce ich słyszeć.
DARIUSZ KUZIAK
najstarsze
najnowsze
popularne