Jeszcze do niedawna w Łukowie były toalety miejskie z bieżącą wodą, ogrzewaniem, mydłem w płynie, poręczami dla niepełnosprawnych i suszarkami do rąk.
Toaletę miejską przy Staropijarskiej można oglądać tylko z zewnątrz. fot. UM Łuków
Jeszcze do niedawna w Łukowie były toalety miejskie z bieżącą wodą, ogrzewaniem, mydłem w płynie, poręczami dla niepełnosprawnych i suszarkami do rąk.
Teraz ich nie ma, bo koszty dokonywanych w nich zniszczeń szły w dziesiątki tysięcy, a zostawiany tam bałagan przeraził nawet burmistrza.
Podczas ostatniej sesji łukowskiej rady miasta radny Ireneusz Goławski uderzył w dość dramatyczny ton.
- Chodzi o szalet miejski przy dworcu PKS-u. Jest częściej zamknięty niż otwarty i to naprawdę problem dla podróżnych przyjeżdżających do Łukowa. Prosiłbym o zwrócenie na to szczególnej uwagi, ponieważ przedsiębiorcy, którzy prowadzą swoje usługi w tej okolicy, bardzo narzekają na taką sytuację. Ci ludzie przecież muszą gdzieś załatwiać swoje potrzeby, więc wchodzą do ich lokali i często wbrew ich woli korzystają ze znajdujących się tam łazienek, co kończy się szarpaniną - poinformował.
Burmistrz Piotr Płudowski był w tej sprawie niewzruszony.
- Ta toaleta została zamknięta i zamknięta pozostanie - oznajmił krótko. - Wynajęliśmy toalety tymczasowe pewnej znanej firmy ze względu na to, że te kontenerowe są ciągle uszkadzane. Na dodatek to, co niektórzy tam zostawiają, urąga wszelkim standardom i jest mi żal osób, które muszą sprzątać ten bałagan. Dlatego zdecydowaliśmy, że ustawimy zwykłe plastikowe toalety, które są serwisowane regularnie przez firmę zewnętrzną. To będzie po prostu lepsze i tańsze rozwiązanie - zakończył włodarz miasta.
PRZYCHODY Z WYCHODKA I...
„Tygodnik” poprosił burmistrza o więcej szczegółów.
najstarsze
najnowsze
popularne