Wierni z parafii w Serokomli w powiecie łukowskim uznali, że proboszcz wydaje pieniądze z ich datków na niewłaściwe cele. Zażądali więc jego odejścia. Swój cel osiągnęli, ale... nie są do końca zadowoleni. Dlaczego?
Kościół w Serokomli. Tu doszło do konfliktu wiernych z proboszczem. Fot. BSz
Wierni z parafii w Serokomli w powiecie łukowskim uznali, że proboszcz wydaje pieniądze z ich datków na niewłaściwe cele. Zażądali więc jego odejścia. Swój cel osiągnęli, ale... nie są do końca zadowoleni. Dlaczego?
O sprawie pisaliśmy 2 tygodnie temu w artykule „Serokomla: Parafianie zamierzają okupować kościół, jeśli biskup nie odwoła proboszcza”.
Przypomnijmy krótko...
Konflikt między wiernymi z parafii w Serkomli a ks. proboszczem Henrykiem Domańskim trwał od dłuższego czasu. Parafianie zarzucali księdzu, że za ich datki na funkcjonowanie parafii zapewnia on wystawne życie gospodyni i jej rodzinie mieszkającej na plebanii.
Oburzenie mieszkańców sięgnęło zenitu, gdy proboszcz rozwiązał umowę najmu ze starszym małżeństwem, prowadzącym sklep spożywczy w należącym do parafii budynku obok kościoła. Miałaby tam powstać nowa sala katechetyczna. Ale parafianie uważają, że skorzystają na tym głównie lokatorzy ks. Domańskiego, zaś sala powinna, jak dotąd, funkcjonować na plebanii. Dlatego 2 października protestowali przed kościołem, a potem sprawili, że 14 października do Serokomli przyjechał bp Kazimierz Gurda. Ordynariuszowi wręczono notatki o sytuacjach, w których ks. Domański „nieładnie potraktował” wiernych, i wniosek o zmianę proboszcza z podpisami 900 osób. Parafianie zagrozili, że jeśli biskup nie odwoła proboszcza, będą okupować kościół.
POŁOWICZNE ZWYCIĘSTWO
Biskup Gurda, mimo obietnicy, nie pojawił się już w Serokomli. Za to, ku zaskoczeniu wiernych, 23 października zostało odczytane jego pismo. Była tam informacja, że dzień wcześniej proboszcz złożył w kurii rezygnację z pełnionej funkcji i uzyskał zgodę.
– Nas takie rozwiązanie satysfakcjonuje. Niektórzy nawet podczas mszy chcieli klaskać, a z kościoła wyszli uśmiechnięci. Poczuli nadzieję, że teraz zamiast „biznesmena” dostaniemy dobrego gospodarza, który będzie się właściwie odnosił do ludzi. Liczyliśmy jednak, iż dojdzie też do rozliczenia proboszcza przez kurię. Chcielibyśmy również wiedzieć, gdzie zostanie skierowany ks. Domański oraz kto i kiedy go zastąpi. Ciągle jednak tego wszystkiego nam nie powiedziano - powiedział jeden z wiernych.
„Tygodnik” poprosił rzecznika kurii siedleckiej ks. Jacka Świątka o przedstawienie treści listu biskupa, odczytanego w kościele w Serokomli i odpowiedź na pytania, które zadają wierni... Co odpowiedział rzecznik?
Cały artykuł "Miała być kara" przeczytacie w papierowym i e-wydaniu (kup teraz) "Tygodnika Siedleckiego" nr 44.
najstarsze
najnowsze
popularne