Na ul. Kazimierzowskiej znak zniknął - zwężenie pozostało. Fot. Czytelniczka
Niedawno oddano nowy fragment ścieżki rowerowej przy ul. Kazimierzowskiej, od Kubusia Puchatka do Sądu Rejonowego. Przy okazji przeniesiono przystanek. Świetna inwestycja poza małym detalem, który o mało nie zniszczył mi samochodu - pisze nasza Czytelniczka.
Jechałam w ubiegłym tygodniu mglistym rankiem od strony Golic i tuż za skrzyżowaniem z ul. Kubusia Puchatka najechałam na krawężnik. Skończyło się na zniszczonym kołpaku, ale gdybym jechała minimalnie bliżej prawej krawędzi, finał mógłby być dużo gorszy. Wyszłam z samochodu ocenić sytuację i zauważyłam, że przy wyjeździe z Kubusia Puchatka, przed zlikwidowaną zatoczką starego przystanku, zwężono jezdnię.
Jaki jest tego cel? Utrudnienie wyjazdu z Kubusia Puchatka, szczególnie dłuższym pojazdom, czy zastawienie pułapki na jadących od Korczewa?
Dodatkowo tam nie ma żadnego oznakowania, że nastąpi zwężenie jezdni. Wystający krawężnik jest już dobrze obdrapany, więc nie byłam jedyną osobą, która go "zaliczyła". We mgle albo porą nocną tego zwężenia nie widać!
Mój instruktor, podczas kursów na prawo jazdy, powtarzał jak mantrę: "mamy ruch prawostronny - trzymaj się prawej krawędzi". Tak się uczy przyszłych kierowców. Czyżby projektant nie miał prawa jazdy i zastawił taką pułapkę na kierowców? Feralne miejsce na zdjęciu - jeszcze podczas remontu i wtedy oznakowane zwężenie, ale z powodu prac budowlanych. Znak zniknął - zwężenie pozostało.
Czy Wam też zdarzyło się zaczepić o ten fragment krawężnika?
najstarsze
najnowsze
popularne