Marek Gaszyński: Filozofia much bez skrzydeł

Mazowsze

Tomasz Markiewicz 2023-01-15 12:21:51 liczba odsłon: 1260
Marek Gaszyński

Marek Gaszyński

Z Markiem Gaszyńskim rozmawia Tomasz Markiewicz

Nie żyje Marek Gaszyński. Miał 83 lata. Przyszedł na świat 2,5 miesiąca przed wybuchem II wojny światowej. Popularyzator i znawca polskiej muzyki rozrywkowej, autor książek (nie tylko muzycznych) i tekstów piosenek (napisał ich ponad 150). Wiele z nich, m.in. „Nie zadzieraj nosa” (1966, Czerwone Gitary), „Sen o Warszawie” (1966, Czesław Niemen) czy „Gdzie się podziały tamte prywatki” (1989, Wojciech Gąsowski), stało się wielkimi przebojami. Przypominamy wywiad z Markiem Gaszyńskim przeprowadzony przez Tomasza Markiewicza.

- Panie Marku, jednym z Pana profesorów na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego był wybitny filozof i publicysta Leszek Kołakowski. I to jedna z rzeczy, których Panu zazdroszczę.
- Pisał mądre eseje i rozprawki filozoficzne. Pytania, które stawiał, prowokowały do myślenia i poddawały w wątpliwość rzeczywistość. Chodziłem na jego wykłady, jak wielu innych studentów. Śledziłem, kupowałem i czytałem jego dzieła, ale filozofię - i powiem to uczciwie - ledwo liznąłem.
- Ale kupował Pan i czytał...A profesor rozdawał recepty na szczęśliwe życie, a właściwie drogowskazy, bo recepty – jak twierdził - nie było i nie ma.
- Drogowskazy... Ach tak, była taka rozmowa Jacka Żakowskiego z prof. Leszkiem Kołakowskim o tym, jak żyć i co jest w życiu ważne. No i jaki wniosek z tego płynie? Że wartością, która ułatwia życie człowieka, jest przyjaźń: najważniejsze to mieć obok siebie grono przyjaznych ludzi, którzy cię rozumieją. To nie musi być od razu wielka przyjaźń. Żyjcie obok siebie i sobie nie przeszkadzajcie, a raczej pomagajcie. I ja się z tym zgadzam.
- A w środowisku artystów łatwo o przyjaźń? Bohdan Smoleń powiedział mi kiedyś: „Niejedną wódeczkę z Himilsbachem wypiliśmy i jakoś towarzysko do siebie pasowaliśmy. A z Laskowikiem niekoniecznie”. Pan przyjaźnił się z Sewerynem Krajewskim...
- Tak. Seweryn był moim najbliższym przyjacielem z branży. Potem Krzysztof Klenczon, z którym w młodości spędzałem dużo czasu. Długa, serdeczna przyjaźń łączyła mnie z Markiem Karewiczem, którego w ostatnim czasie los pokrzywdził (wylew, paraliż). Teraz mam podobne relacje z wokalistą i pianistą jazzowym Januszem Szromem. Bardzo lubimy się z Muńkiem Staszczykiem. Rozumiemy się świetnie, mimo że dzieli nas duża różnica wieku. Muniek powiedział kiedyś, że traktuje mnie jak brata.
- Pewna zażyłość łączyła Pana również z Czesławem Niemenem. To był genialny artysta. Gdyby tylko chciał, mógłby się przebić na amerykańskim rynku, przecież zainteresował się nim jeden z najważniejszych światowych koncernów płytowych - CBS. Ale on chyba nie chciał..

- Niechętnie poddawał się regułom muzycznego rynku. Nie zamierzał ustępować i pierwsza płyta musiała być taka, jaką on chciał, a nie taka, jakiej pewnie chciałaby publiczność. Ale powodów niepowodzenia było więcej. Przede wszystkim nie znał dobrze języka angielskiego, ale chyba zabrakło też pieniędzy na promocję i dobrego menadżera. Cudów nie ma...Nikt nie zrobi kariery za oceanem,jeśli nie jest osadzony w tamtych realiach i środowisku i nie zna języka. Z Polaków udało się to chyba tylko dwóm kompozytorom, i to jeszcze przed wojną, czy w latach, gdy ona się toczyła: Bronisławowi Kaperowi i Henrykowi Warsowi. Mówię oczywiście o tych wielkich karierach, a nie małych akcentach, na miarę Michała Urbaniaka czy Urszuli Dudziak. I na tym
zwykle sukcesy polskich artystów się kończyły. To musiało być frustrujące...
- I tu znowu możemy skorzystać z mądrości Leszka Kołakowskiego. Radził, żeby „nie mieć do świata pretensji, gdy nas nie docenia” i nie uganiać się za sławą, bo jak coś nie wyjdzie, będzie się mieć poczucie przegranego życia.
- Tak. To jest tzw. filozofia miernoty, czyli przeciętności. Nie chcieć w życiu zbyt wiele. Nie muszę być Mikem Tysonem, wystarczy, że będę dobrym ogrodnikiem. Jak się żyje na średnim poziomie, to wszystko się ma i ze wszystkiego jest się zadowolonym. Taki jest ogólny wniosek... Tylko, wie pan, ja nie jestem sympatykiem tej filozofii, bo to jest taka filozofia much bez skrzydeł.
- Porozmawiajmy przez chwilę o Pana tekstach. Wspominał Pan: „Sen o Warszawie dyktowałem przez telefon”, „Nie zadzieraj nosa pisałem w strasznym upale na plaży przed Grand Hotelem w Sopocie. Seweryn Krajewski stał nade mną i popędzał”. Wszystkie Pana największe hity powstawały w biegu?
- Czasem pośpiech jest wskazany. Trzeba było jechać i nagrywać w studio Programu Trzeciego Polskiego Radia nowe piosenki Czerwonych Gitar, no więc Seweryn dał mi muzykę i co pewien czas dzwonił, przypominał się. Byłem wtedy na wakacjach w Sopocie, zatrzymałem się w domu ZAiKS-u i właściwie co miałem robić? Albo spacerować z panienką po plaży, albo tańczyć w jakimś klubie, albo pisać teksty. Więc pisałem teksty.
- À propos panienek. W jakiej artystce kochał się Pan w młodości, na którą chętnie patrzył i której chętnie słuchał?
- Kochałem się w kobietach z krwi i kości. W żadnych tam artystkach. Natomiast podobała mi się Marilyn Monroe.
- Twórca „Playboya” Hugh Hefner pytany o ideał kobiecej urody powiedział to samo.
- Ja ją lubiłem, bo była piękną kobietą i gwiazdą mojego pokolenia.

 

Komentarze (3)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.