Wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi

Mazowsze

Tomasz Markiewicz 2023-05-29 09:58:11 liczba odsłon: 812
Marcin Daniec

Marcin Daniec

Marcin Daniec, Hanka Bielicka, Ireneusz Krosny, Agnieszka Chylińska opowiadali nam o swoim dzieciństwie.

1 czerwca za pasem, a że czasem w nas, dorosłych, odzywa się dziecko, lubimy wracać do wspomnień z dzieciństwa.

Artysta kabaretowy Marcin Daniec do ósmej klasy szkoły podstawowej był gigantem. – Paseczek, paseczek i jeszcze raz paseczek na świadectwie – wspomina. W szkole średniej trochę się zepsuł. Ale to dlatego, że zaczął zdradzać szkołę z futbolem i kabaretem. Właściwie już od najmłodszych lat robił coś na scenie.

MARCINEK, NIE ZA DŁUGO Z JEDNĄ PANIĄ

– Moja pierwsza rola (w przedszkolu) była upokarzająca, ponieważ musiałem grać grzyba. Na szczęście borowika. Ale to małe pocieszenie, bo miałem rolę niemą – opowiadał Marcin Daniec. – A obok Robert całował Ewę, grając księcia. A Ewa to była moja wielka miłość, którą dwa razy całowałem pod stołem pod pretekstem, że będziemy bawili się w klocki. Potem, tuż przed maturą, przygotowywałem specjalny kabaret, dzięki czemu zapunktowałem u profesorów. Przetańczyłem pół studniówki z panią od matematyki. Pamiętam, jak dyrektor upominała: „Marcinek, nie za blisko i nie tak długo z jedną profesor”.

Marcin Daniec w szkole uchodził za mistrza w zagadywaniu nauczycieli. Tematem wiodącym był zazwyczaj mecz reprezentacji Polski.

– Jest dzwonek, siedzimy w klasie. Zapowiada się na klasówkę. Oczywiście koledzy mnie podpuszczają, a ja chcę być w swoim żywiole. „Panie profesorze, oglądał pan wczoraj mecz?”, pytałem. On na to: „Proszę cię, Daniec, uspokój się”. „Ale panie profesorze...”, kontynuowałem, „Lubański zmarnował akcję na początku meczu”. I profesor pomału się wciągał: „No wiesz, myślę, że rzeczywiście w 7. minucie...”. I jak już połknął haczyk, opis pierwszej połowy meczu kończyliśmy tuż przed dzwonkiem. „I znów mnie Daniec  załatwiłeś”, mówił.

PYSKATA HANKA

Podobny, jeśli nie większy, temperament miała legenda polskiego kabaretu Hanka Bielicka. – Założę się, że w szkole była Pani pyskata – zapytałem gwiazdę. – I to jeszcze jak – odpowiedziała. – Nie potrafiłam usiedzieć cicho, z każdym musiałam porozmawiać. Pamiętam, co wychowawczyni mówiła mojej mamie: „Ona jest tak żywym dzieckiem, że zanim jej koleżanki nabiorą powietrza w usta, Hanusia już za nie odpowiada”. Każdemu podpowiadałam, często źle, ale podpowiadałam. Nie mogłam się powstrzymać, żeby czegoś nie powiedzieć.

Z jakich przedmiotów była orłem? Miała dobre stopnie z przedmiotów humanistycznych, a z matematyki czy fizyki prawie same dwóje. – To jak zdawała Pani do następnej klasy? – zapytałem Hankę Bielicką. – Świetnie ściągałam, więc zdawałam.

A jaki był w szkole mim Ireneusz Krosny? I czy robił nauczycielom psikusy? Pantomimy zaczął się uczyć bardzo wcześnie, bo w wieku czternastu lat. – Zdarzało się trenować techniki mimiczne na lekcjach? – zapytałem.

– Zdarzało... Im bardziej poznawałem technikę pantomimy i sztuki stwarzania iluzji, w tym większym stopniu mogłem bawić się z nauczycielami. Na  przykład udawałem, że trzymam coś w ręku i że się tym bawię, podczas gdy oczywiście nic w tym ręku nie miałem.

A w jaki sposób wyznawał miłość żonie? Wypowiadał magiczne słowo: „kocham” czy miał to „wypisane” na twarzy? – Oczywiście musiałem wyznać...

FANKA „WŚCIEKŁYCH GACI”

W 2002 r. w jednym z kolorowych magazynów popkulturalnych Agnieszka Chylińska opowiadała o ulubionej kreskówce: „Totalnie szczam po gaciach z powodu psa, który nazywa się Gromit”. Jakiś czas później przeprowadzałem wywiad z artystką i nie omieszkałem o to zapytać.

– O Jezu, Gromit! – wybuchnęła z dziką radością. – To jest moja największa miłość. Jestem ogromną fanką bajek, kreskówek. Pełny odjazd! To jest to dziecko, które się we mnie odzywa. Na pewno słyszałeś o „Wściekłych gaciach”, o „Strzyżeniu owiec”. To są takie krótkie filmy.  Ich bohaterem jest Wallace. Facecik ma zakład, w którym myje okna, i ma psa Gromita. Tego się nie da opisać – opowiadała.

Agnieszka pokazywała breloczki z Gromitem, koszulki z Gromitem. Wszystkim w zespole pokupowała takie T-shirty w Londynie (to angielska bajka). Jej pobyt w tym mieście był tylko pretekstem, żeby nabyć te wszystkie rzeczy. Miała budzik z Gromitem, wszystkie kasety video, DVD. Była stałą bywalczynią strony internetowej poświęconej tej kreskówce, należy też do oficjalnego fanklubu.

– Uwielbiam Gromita i polecam go, bo to jest pozytywna, pouczająca bajka, perełka w dobie beznadziejnych kreskówek, w których wszyscy się zabijają – zachwycała się Agnieszka Chylińska.

A jacy my byliśmy w dzieciństwie? 1 czerwca warto to sobie przypomnieć.

Komentarze (2)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.