Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.

W siedleckiej katedrze odbyła się msza żałobna zmarłego Zygmunta Wielogórskiego.
.
Prezentujemy najnowszy felieton Dariusza Kuziaka.
Nieznośna wolność słowa
Miliarder Elon Musk, ten od latania w kosmos i samochodów elektrycznych Tesla, umyślił kupić Twittera. Twitter to takie miejsce w sieci do szybkiej wymiany informacji i poglądów. Jak umyślił, tak pewnie zrobi. Kto bogatemu, zwłaszcza najbogatszemu, zabroni...
Elon Musk sam z Twittera korzysta. Jako przyszły właściciel zgłosił kilka pomysłów. Między innymi taki, by Twitter był przestrzenią swobodnej debaty, czyli żeby politycznie był neutralny. Co w praktyce oznacza równouprawnienie skrajnej prawicy i skrajnej lewicy.
No i wtedy się zaczęło. Jak to się mówi, lewactwo zawyło... I to zawyło okrutnie. No bo jak to? To przecież oni są od głoszenia wolności słowa oraz światowej tolerancji. To oni wymyślili „cancel culture”, kulturę unieważniania, i decydują, co trzeba tolerować oraz komu w imię wolności słowa głos należy odebrać, pozbawić pracy i wyrzucić na margines - na razie z mediów, a potem z życia. Wiedzą, jakich słów nie należy używać, jak się do kogo, jakimi zaimkami zwracać oraz jakie książki trzeba pilnie usunąć z bibliotek. Tak się starali, żeby w różnych fejsbukach czy jutubach ich zawsze było na wierzchu.
A teraz jakiś bogacz, co kupił sobie Twittera, mówi, że u niego ma być po równo? Dla wszystkich? Ten „z prawa” będzie mógł się wypowiedzieć tak samo jak ten „z lewa”? Zgodnie z prawem, ale bez cenzury? Niedoczekanie.
Na zamiary Elona Muska zareagował Bartosz Staszewski (podpisuje się jako „Bart”; Bartosz brzmi zapewne zbyt tradycyjnie, staropolsko), ten od LGBT i od kłamliwych tabliczek z Czterema Literami, które czepiał pod nazwami miast, żeby pokazać Europie, gdzie dręczą gejów, choć ich tam nie dręczą. Pan Bartosz napisał, że to czarny dzień dla internetu, a „Elon Musk chce utopijnej wolności słowa”. Naprawdę tak napisał.
Na Twitterze ludzie są wredni i pamiętliwi. Zaraz przypomnieli panu Bartoszowi, jak skakał z radości, gdy FB wyłączył konto Konfederacji. „Wolny rynek zdecydował” - pisał wtedy. Konfederacji zaś proponował, by przestała płakać i z FB przeniosła się na Albiclę. (Taki serwis założony przez „Gazetę Polską”). No i teraz odezwali się pamiętliwi: „O dezinfomacji pisze gość, który przykręcał znaki o strefach wolnych od LGBT, robił fotkę i odkręcał”. I proponowali: „Czy Bart nie może się przenieść na Albiclę i przestać płakać?”. Złośliwcy.
No i sami widzicie... kiedy „wolnym rynkiem” jest pan miliarder Zuckerber i zamyka konto, to dobrze. A gdy wolnym rynkiem jest pan miliarder Musk i otwiera debatę dla wszystkich – to niedobrze. Bo może być „dezinformacja” i „utopia wolności słowa”.
Pointa już została napisana: „Błędnymi informacjami na Twitterze najbardziej nagle martwią się ci, którzy myślą, że mężczyzna może zajść w ciążę i urodzić dziecko”.
DARIUSZ KUZIAK
Najnowszy numer 27/2022 w sprzedaży od 2022-07-06.
najstarsze
najnowsze
popularne