Ośmiu mieszkańców Sterdyni uznało, że elektroniczne dzwony zainstalowane przy miejscowym kościele grają zbyt głośno. Grupka, o której mowa, najpierw poskarżyła się do Rady Gminy. Nie pomogło, więc jeden z protestujących napisał do Ministerstwa Środowiska. Efekt? Postępowanie w sprawie kurantów prowadzi już policja. Obrońców dzwonów nie brakuje, jest ich już ponad dwustu.
W kościele parafii rzymskokatolickiej pw. św. Anny kuranty grają od kwietnia ubiegłego roku. Ufundowali je parafianie. Początkowo wydawało się, że elektroniczne dzwony nie przeszkadzają nikomu. W styczniu bieżącego roku okazało się, że tak nie jest. Do Rady Gminy w Sterdyni wpłynęła skarga. Podpisało się pod nią 8 osób. Autorzy pisali: „Mieszkańcom, którzy zamieszkują najbliżej kościoła, natężenie zamontowanych urządzeń nagłaśniających powoduje zachwianie równowagi układu nerwowego, a w konsekwencji doprowadza do śmierci psychicznej”. Do zażalenia dołączyli zaświadczenie lekarskie wystawione jednej z osób podpisanych pod skargą. Lekarz (specjalista leczenia nerwic) napisał w nim, że pacjent z powodu swojej choroby musi mieć zapewniony spokój. Zdaniem lekarza, nie powinien przebywać w miejscu, w którym jest „sztuczne nagłośnienie”.
Skarżącym się przeszkadzało, że kuranty są włączane co godzinę już od godz. 7 do godz. 21. Domagali się, żeby Rada Gminy zakazała kościołowi ich uruchamiania.
Parafia od razu zareagowała na skargę, dzwony zostały wyciszone. Rada Gminy nie zajęła stanowiska, bo – jak uzasadnił to jej przewodniczący Adam Góral – sprawa nie leży w kompetencji samorządu gminnego.
Czy parafia łamie prawo?
Więcej w papierowym i e-wydaniu "TS".
Zostało Ci do przeczytania 73% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 14/2013:
najstarsze
najnowsze
popularne