Tego się chyba nikt nie spodziewał, oprócz... Stanisława Mrówczyńskiego. Naczelnik wydziału gospodarki komunalnej od początku wierzył, że nowatorskie metody oczyszczania wody w siedleckim zalewie przyniosą efekt. Dziś może pokazywać sceptykom wyniki badań Sanepidu, które określają wodę w akwenie jako doskonałej jakości.
– Rewelacja! Rewelacja! – naczelnik Mrówczyński cieszy się z właściwym sobie entuzjazmem. – Jest jeszcze lepsza niż w ubiegłym roku.
Walka o czystą wodę trwała dwa lata. W pierwszym roku, późną jesienią 2011 r., wprowadzono do zalewu siarczan miedzi. Operację powtórzono wiosną 2012, gdy puściły lody. – Siarczan miedzi pozwala pozbyć się glonów, których w stojącej wodzie jest dużo. To one zabarwiają ją na zielono – tłumaczy naczelnik.
Gdy glonów było mniej, do wody wpuszczono tzw. organizmy efektywne, czyli mikroorganizmy, które wzięły proces oczyszczania na siebie. To nowatorska biologiczna metoda stosowana z powodzeniem w Japonii. W Siedlcach jej stosowanie nadzorował ichtiolog, dr Marcin Sitarek, który będzie teraz pisał pracę habilitacyjną z operacji przeprowadzonej w Siedlcach.
– Mieszkańcy sami już mogą dostrzec różnicę w wyglądzie wody. W okolicy kąpieliska pojawił się piasek, a wcześniej był głęboki muł. Nowa jakość będzie też dotyczyć... ryb. Wędkarze zapewne potwierdzą, że ryby będą dorodniejsze i zdrowsze – mówi Stanisław Mrówczyński.
W ciągu dwóch lat urząd miasta wydał około 100 tys. złotych na nowatorską metodę. To ułamek tego, co trzeba by zapłacić, gdyby przystąpiono do oczyszczania zalewu metodą tradycyjną, polegającą na osuszaniu akwenu i czyszczeniu dna.
Poza zalewem wody Muchawki nadal są pozaklasowe. (MZ)
najstarsze
najnowsze
popularne