Miński pięściarz miał 31 maja stoczyć pojedynek o mistrzostwo Polski z Łukaszem Maćcem, jednak ostatecznie wycofał się z tej walki z powodu kontuzji. Wśród kibiców i dawnych promotorów Jackiewicza (obecnie Maćca), pojawiło się podejrzenie, że kontuzja wcale nie była całkiem przypadkowa...
Przygoda Rafała Jackiewicza z boksem zawodowym powoli dobiega końca. Pięściarz z Mińska Mazowieckiego podczas swojej kariery wyrobił sobie solidną markę (tytuł mistrza Europy, pretendent do pasa mistrza świata) tak więc ciekawych propozycji w dalszym ciągu dla niego nie brakuje. Wielu młodych, polskich zawodników ma nadzieję na zaistnienie w świecie boksu dzięki zwycięstwu nad Jackiewiczem. Ten zaś liczy, że sobie dorobi godną sumkę do sportowej emerytury, zresztą wierząc, że na naszym podwórku i tak żaden pięściarz mu krzywdy nie zrobi.
W ostatnim czasie jego osoba wzbudza jednak niemałe kontrowersje. Najpierw przyjął propozycję walki z Kamilem Szeremetą w Legionowie (26 kwietnia), by ostatecznie ten pojedynek odwołać, gdyż nabawił sie kontuzji łuku brwiowego w konfrontacji z Filipem Rządkiem na gali w Częstochowie dwa tygodnie wcześniej. Już wtedy zarzucano mu pazerność, że zakontraktował dwie walki w tak krótkim odstępie czasu. Tym bardziej, że na konfrontację Jackiewicza z Szeremetą ostrzyła sobie zęby duża część kibiców w Polsce.
Jeszcze większe kontrowersje miński wojownik wywołał w ostatnich dniach. 31 maja miał zakontraktowany pojedynek z Łukaszem Maćcem o mistrzostwo Polski w Lublinie. W miedzy czasie jednak otrzymał propozycję walki o mistrzostwo świata federacji IBO z Rico Muellerem 19 lipca. Jackiewicz w związku z szansą zdobycia może nie najbardziej prestiżowego tytułu, ale liczącego się w świecie boksu i przede wszystkim większymi pieniędzmi związanymi z taką walką, chciał przełożyć konfrontacje z Maćcem na inny termin. Takiej jednak zgody nie otrzymał.
W środę (14 maja) Rafał Jackiewicz zakomunikował, że odnowił mu się uraz z pojedynku z Filipem Rzadkiem i walka z Łukaszem Maćcem nie dojdzie do skutku. Wywołał tym prawdziwą burzę. Kibice i dawni promotorzy zaczęli zarzucać mu, że ta kontuzja wcale nie musi być całkiem przypadkowa, gdyż w razie przegranej z Maćcem mistrzowska szansa zawodnika z Mińska przeszłaby mu koło nosa.
Posypały się oświadczenia z jednej i z drugiej strony konfliktu. Jackiewicz został zobowiązany do stoczenia pojedynku z Maćcem 19 lipca, czyli w dniu kiedy miał się zmierzyć z Rico Mullerem. Miński wojownik w związku z tak postawiona sprawą zakomunikował, że jeśli nie będzie mógł walczyć z Niemcem, to od razu kończy karierę. Na razie nie wiadomo jak sprawa potoczy się dalej... Jednak na pewno nie na taki, ewentualny koniec bokserskiej kariery zasłużył jeden z najbardziej utytułowanych polskich bokserów w historii boksu zawodowego. (P.Ś.)