W Stoczku Łukowskim 2 maja zginął pracownik miejscowego salonu gier. Na ciele denata stwierdzono rany. Czy doszło do zabójstwa? Jaka jest przyczyna tej tajemniczej śmierci? Na te i jeszcze wiele innych pytań odpowiedzi szukają śledczy.
Fot. sxc.hu
W Stoczku Łukowskim 2 maja zginął pracownik miejscowego salonu gier. Na ciele denata stwierdzono rany. Czy doszło do zabójstwa? Jaka jest przyczyna tej tajemniczej śmierci? Na te i jeszcze wiele innych pytań odpowiedzi szukają śledczy.
W sobotnie popołudnie dyżurny łukowskiej Komendy Powiatowej Policji odebrał alarmujący telefon. Informowano, że w Stoczku na ulicy leży mężczyzna bez oznak życia. Po niedługim czasie załoga skierowanej tam karetki pogotowia, poinformowała, że poszkodowany faktycznie nie żyje. Przybyła na miejsce policyjna ekipa dochodzeniowo-śledcza ustaliła tożsamość denata oraz zajęła się rutynowymi czynnościami.
Funkcjonariusze m.in. zabezpieczyli ślady, rozpytywali o zdarzenia poprzedzające śmierć mężczyzny itp. Nieżyjącym okazał się 40-letni mieszkaniec Stoczka. Od niedawna zatrudniony był w jednym z małych salonów gier. Współpracował z drugim mężczyzną. Świadkowie twierdzą, że czterdziestolatek oraz jego współpracownik, a także kolega tego współpracownika, w sobotę kłócili się. Czy ewentualny zatarg mógł być przyczyną tragedii?
To oraz inne szczegóły bada policja i prokuratura. Obaj uczestnicy rzekomej kłótni zostali zatrzymani w policyjnym areszcie. Obaj byli pod wpływem alkoholu. Do redakcji dotarły sygnały, że czterdziestolatkowi już wcześniej grożono smiercią. Jego współpracownik miał przed laty poważny konflikt z prawem. Był zamieszany w zabójstwo starszego małżeństwa ze Stoczka. Wiadomo też, że 40-letni mężczyzna chorował na serce. Miał wszczepiony stymulator pracy serca, tzw. rozrusznik.
Więcej szczegółów w papierowym i e-wydaniu „TS”. (PGL)
najstarsze
najnowsze
popularne