Augustyn Kurowski i jego dynia-gigant.
Państwo Augustyn i Henryka Kurowscy z gminy Zbuczyn uprawiają warzywa w ogrodzie, który użyczył im sąsiad. Podzielili go między sobą na połowę. W zamian co roku nawożą cały ogród obornikiem, takim prawdziwym, oborowym. I mówią, że sąsiad dał im ten kawałek pola z dobrego serca. Bo inaczej nie urosłaby w nim taaaka dynia.
– W tym roku wyhodowaliśmy dynię giganta – mówi Augustyn Kurowski. – Jeszcze jej nie zważyliśmy, bo nie mamy takiej dużej wagi, ale na oko ma dobre 70 kilogramów! Nawet silny chłop jej nie podniesie.
– Żeby załadować dynię na taczkę, a potem na samochód, musieliśmy prosić sąsiada do pomocy – dodaje Henryka Kurowska. – Teraz leży w garażu. Będzie na przetwory, ale to dla nas za dużo. Podzielimy się z sąsiadką, która robi doskonałą zupę z dyni. To ona dala nam nasiona, z których wyrósł taki okaz. Dynię siejemy co roku, ale takiej jeszcze nigdy nie mieliśmy.
Dynia gigant była jedyna na całym krzaku. A państwo Kurowscy specjalnie się o nią nie troszczyli. Nawet w czasie upałów podlewali ją bardzo rzadko. Poza obornikiem nie stosowali żadnego dodatkowego nawożenia. Rzeczywiście wyrosła z dobrego serca.