- Czemu akurat taki tytuł? Bo jest fajny. Bo intryguje. Tytuł nie musi być informacyjny. Ma przyciągać uwagę. A moim zdaniem ten przyciąga...
- Czemu akurat taki tytuł? Bo jest fajny. Bo intryguje. Tytuł nie musi być informacyjny. Ma przyciągać uwagę. A moim zdaniem ten przyciąga...
...Gdy siedziałam i tonęłam w gazetach z czasu wojny, szukając dokumentów i historii, które pomogą mi zbudować tło historyczne mojej książki, to trafiłam na "Gazetę Żydowską" - gadzinówkę, wydawaną przez Niemców po polsku do końca wielkiej akcji, czyli do jesieni 1942 r. Gazeta ta w sposób okrutny towarzyszyła najpierw powolnej, a później już gwałtownej likwidacji getta. W sposób, który całkowicie zakłamywał to, co się działo. Kiedy już w getcie było bardzo źle i ludzie umierali z głodu i z chorób, w "Gazecie Żydowskiej" pojawiały się artykuły o tym, jak wspaniale kwitnie szkolnictwo i dobroczynność. Że buduje się ochronki dla dzieci, że są punkty żywienia... W sposób niezwykle okrutny i cyniczny zakłamywano to, co się rzeczywiście działo. W którymś numerze tej gazety, blisko lata 1942 r. czy może już nawet w lipcu, kiedy za chwilę Adam Czerniaków popełni samobójstwo i zacznie się likwidacja getta, znalazłam ogłoszenie firmy Saturn. Ostrzegała swoich klientów przed bandą fałszerzy pieprzu, fałszującą pieprz firmy Saturn. Zalecała ludziom, żeby tego pieprzu nie kupowali, ponieważ to naraża na straty i ich i firmę Saturn. Pomyślałam sobie, że to jest wyraz tak nieprawdopodobnego wyrachowanego okrucieństwa wobec rzeczywistości, która się w istocie dzieje, tak wymyślonej cynicznie zasłony dymnej, takiego wyraźnego wyrazu obojętności, która otaczała żydowską śmierć, że trudno sobie wyobrazić coś bardziej wyrazistego i mocnego w swej wymowie symbolicznej i że tak właśnie nazwę swoją książkę - powiedziała podczas spotkania z czytelnikami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mińsku Mazowieckim Monika Sznajderman.
Pani Monika jest założycielką i współwłaścicielką (z mężem Andrzejem Stasiukiem mają po 50 % udziałów) Wydawnictwa Czarne. Jej książka "Fałszerze pieprzu" znalazła się w finale Nagrody Literackiej "Nike" 2017 w kategorii esej. Nie była to jedyna finalistka tej nagrody, wydana przez Wydawnictwo Czarne. Oprócz niej w kategorii esej wyróżniono "Dwanaście srok za ogon" Stanisława Łubieńskiego, powieść "Las nie uprzedza" Krzysztofa Środy i reportaż "Żeby śladów nie było" Cezarego Łazarewicza.
Po raz pierwszy w dziejach "Nike" nagrodę tę przyznano za reportaż. Otrzymał ją Cezary Łazarewicz. Nagrodę czytelników „Gazety Wyborczej" otrzymał Stanisław Łubieński za „Dwanaście srok za ogon”. (Ana)
najstarsze
najnowsze
popularne