Na przekór sceptykom

Garwolin

Justyna Janusz 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 6658
Agnieszka Głasek stworzyła niepubliczne przedszkole w Lipówkach.

Agnieszka Głasek stworzyła niepubliczne przedszkole w Lipówkach.

Rok temu, gdy zakładała przedszkole, przecierała szlaki. W niektórych instytucjach sami urzędnicy nie wiedzieli, jak się do tego zabrać. Gdy Agnieszka Głasek pojawiała się u nich, musieli sprawdzać ustawy i rozporządzenia. Często na dzień dobry słyszała, że byli już przed nią tacy, co próbowali, lecz im się nie udało. A jej tak! Stworzyła pierwsze prywatne przedszkole w powiecie garwolińskim. „Puchatkowo” właśnie obchodzi pierwsze urodziny! W przedszkolu jest teraz 40 dzieci i nie ma już wolnych miejsc. Powstała nawet lista oczekujących na przyjęcie.

 Do Przedszkola Niepublicznego „Puchatkowo” w Lipówkach trafiają dzieci z całego powiatu garwolińskiego. Większość jest z gminy Pilawa. Dużo jest również dzieci z miasta i gminy Garwolin, ale trafią tu też maluchy z dość odległej gminy Miastków Kościelny.

Agnieszka Głasek przez długi czas pracowała w finansach. Z wykształcenia jest zresztą ekonomistką. Gdy urodziło się jej pierwsze dziecko, zastanawiała się, jak stworzyć córce najlepsze warunki do rozwoju. Myślała o przedszkolu, ale wiedziała też, że są problemy z dostaniem się do takiej publicznej placówki. Wymyśliła, że skoro kolejki są tak długie i istnieje spore zapotrzebowanie na tego typu usługi, to można połączyć przyjemne z pożytecznym. To, że pani Agnieszka lubi dzieci, widać już na pierwszy rzut oka. Zresztą, mówią o tym również rodzice „jej” przedszkolaków.

Przez długi czas pracowała w finansach. Z wykształcenia jest zresztą ekonomistką. Gdy urodziło się jej pierwsze dziecko, zastanawiała się, jak stworzyć córce najlepsze warunki do rozwoju. Myślała o przedszkolu, ale wiedziała też, że są problemy z dostaniem się do takiej publicznej placówki. Wymyśliła, że skoro kolejki są tak długie i istnieje spore zapotrzebowanie na tego typu usługi, to można połączyć przyjemne z pożytecznym. To, że pani Agnieszka lubi dzieci, widać już na pierwszy rzut oka. Zresztą, mówią o tym również rodzice „jej” przedszkolaków.

Przyszła właścicielka i dyrektorka miała do dyspozycji dom w stanie surowym. W nim właśnie postanowiła stworzyć przedszkole. Zaczęła się wędrówka od urzędu do urzędu. Musiała bowiem spełnić mnóstwo wymogów formalnych, począwszy od sanitarnych, bezpieczeństwa po wysokość pomieszczeń itd. – Niektórzy urzędnicy rzeczywiście byli sceptycznie nastawieni do mojego pomysłu – mówi A. Głasek. – Później, gdy przedszkole już istniało, część z nich gratulowała mi się, że się udało.

Do powodzenia tego przedsięwzięcia potrzebne były też pieniądze, i to spore, bo dom należało wykończyć, a następnie urządzić go zgodnie z wymogami. W tym przypadku A. Głasek nikt nie pomógł. – Nic na loterii nie wygrałam – mówi. – Żeby sfinansować inwestycję, musiałam po prostu zaciągnąć kredyt.

Jak sama mówi, nie jest to wyłącznie pomysł na biznes. – Jeżeli ktoś chce to traktować w ten sposób, to lepiej niech sobie poszuka innego sposobu zarabiania pieniędzy – dodaje.

Jej przedszkole jest czynne od godziny 6.00 do 18.00. Są tu przyjmowane dzieci w wieku od 2 do 5 lat. Miesięczny koszt, jaki ponoszą rodzice, to 400 złotych plus 6,5 zł opłaty żywieniowej. W ramach stawki mają nie tylko całodzienną opiekę, pomoce i artykuły papiernicze, ale również zajęcia z: rytmiki, tańca, gimnastyki korekcyjnej, języka angielskiego. Są również zajęcia z logopedą – zarówno zbiorowe, jak i indywidualne, z każdym potrzebującym tego dzieckiem. Właśnie z takiego bogatego programu, które w państwowych placówkach są zajęciami dodatkowymi, bardzo zadowoleni są rodzice przedszkolaków. – Gdy swoim koleżankom w Warszawie mówię, jakie są zajęcia i ile to kosztuje, to nie chcą mi uwierzyć – mówi Katarzyna Piłka, mama 5-letniej Danusi. – Jasne, że Lipówki to nie Warszawa, ale poziom przedszkola na pewno jest porównywalny.

Pani Katarzyna informację o placówce z Lipówek znalazła, przeglądając strony internetowe (teraz przedszkole ma własną: www.puchatkowo.eu) . Zadzwoniła, umówiła się i zaufała. Teraz jak sama mówi, „złego słowa powiedzieć o przedszkolu nie może”. Bardziej nieufna była z kolei Anna Głowacka, mama 4-letniego Ksawerego. – Rzeczywiście, dzwoniłam po kilka razy dziennie, codziennie rozmawiałam też z panią Agnieszką – mówi A. Głowacka. – Niełatwo jest powierzyć komuś swoje dziecko, szczególnie nowej placówce. Z biegiem czasu i po obserwacjach nabrałam zaufania i teraz jestem spokojniejsza.

Zmorą rodziców, dowożących swoje dzieci, jest jedynie droga, prowadząca do przedszkola. Jest to co prawda krótki odcinek, ale w czasie roztopów trudno nim przejechać.

Zostało Ci do przeczytania 1% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 8/2009:

Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.