Pan Jacek był bardzo zdenerwowany...
fot. Aga Król
Pan Jacek był bardzo zdenerwowany...
– Znalazłem małego kotka. W Sokołowie, na przedmieściach. Jechałem akurat z żoną samochodem, więc zatrzymaliśmy się i wzięliśmy zwierzątko. Kotek był wychudzony – powiedział nam.
I dodał: – Nie mogliśmy go przygarnąć, więc zadzwoniliśmy na policję, żeby zapytać, co w takiej sytuacji zrobić. Dowiedziałem się, że w Sokołowie jest przytulisko dla zwierząt i żeby kontaktować się w tej sprawie z urzędem miasta.
Mężczyzna zadzwonił do urzędu miasta. Tam powiedziano mu, że w schronisku przebywają tylko psy.
- Gdy zapytałem, co mam zrobić z tym małym kociaczkiem, usłyszałem, że kot to zwierzę żyjące dziko. Że powinienem go wypuścić, bo zapewne sam trafi do matki. Zdziwiłem się tym, co usłyszałem. Po pierwsze kot to zwierzę domowe. A po drugie, jak można powiedzieć, żebym wypuścił takiego małego kotka w siną dal? Przecież gdybym to zrobił, z pewnością jakiś samochód by go zaraz rozjechał. Jak można zachować się tak bezdusznie i powiedzieć coś takiego?
najstarsze
najnowsze
popularne