Zwycięzcą jest...

Siedlce

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 8748
Dzielna drużyna

Dzielna drużyna "TS" z redakcyjną grupą wsparcia. (fot. J. Mazurek)

Pierwsze miejsce (złoto) w kategorii indywidualnej z wynikiem 30,220 s. bezkonkurencyjnie zajął nasz redakcyjny kolega Piotr Warchoł. Drużyna "Tygodnika Siedleckiego" w składzie: Mariola Zaczyńska (Kapitan), Jacek Komorowski i Piotr Warchoł uplasowała się na trzecim miejscu (brąz). Zapraszamy do obejrzenia filmu.

Hurra! Zwycięstwo! Piotruś zrobił rekord toru. Zawsze mówiłam, że to geniusz. Jednak ja, osobiście, mam nadszarpniętą ambicję! Normalnie zszarganą! Od soboty spać nie mogę. To na pewno przez to zbyt obfite śniadanie. Pan Bóg pokarał moje łakomstwo… Ale, po kolei…

Trening

Na nowy tor gokartowy w Ujrzanowie YO!KART czekaliśmy niecierpliwie. Jego inauguracja miała się bowiem rozpocząć od turnieju mediów. Zaproszenia powędrowały do ośmiu redakcji, ostatecznie na starcie stanęło pięć: „Tygodnik Siedlecki”, „Gazeta Siedlecka”, „Życie Siedleckie”. „Nowy Dzwon” i „Premiera”. Trzyosobowe drużyny miały być mieszane pod względem płci: obowiązkowo damsko-męskie. Drużyna „TS” została skompletowana następująco: Piotr Warchoł (komputerowy geniusz i miłośnik wszelkich nowinek technicznych, dla którego PRZYGODA to chleb powszedni), Jacuś Komorowski (konstruktor amator, miłośnik motocykli i wszelakich jeżdżących kółek z duszą jak plaster miodu) oraz niżej podpisana Mariola Zaczyńska (wścibska baba, odpowiednio „walnięta”, miłośniczka psów, koni i mechanizacji).
Pierwszy i jedyny trening odbyliśmy dzień przez turniejem. Mierzyliśmy sobie czas stoperem. Było całkiem nieźle: czas przejazdu ok. 30 – 31 sekund, Piotruś schodził nawet do 28! Piotruś pouczył nas, jak wchodzić w zakręty, aby nie marnować cennych sekund. Jacuś podsumował dzień:
- No to jutro tylko leciutkie śniadanie. Im mniejsza waga, tym więcej można wycisnąć. Pamiętajcie: tylko leciutkie musli!

Turniej

Nie wiem, co takiego jest w naturze człowieka, że nie dotrzymuje obietnic. Pomna tego, że rano mam zjeść „tyci tyci”, zaserwowałam sobie solidną kolację. Położyłam się spać ociężała, ale cudownie syta. Rano nasypałam na talerz musli. Po namyśle dołożyłam banana. Potem podeszłam do lodówki i wyciągnęłam po jogurt. Niestety, zauważyłam przy tym wczorajszą drobiową wątróbkę. Tak mi zapachniała, że zjadłam ją na stojąco przy lodówce. Obok leżały rzodkiewki. Szybko zrobiłam kanapeczki na bułce z masełkiem i rzodkieweczką. A, że nic tak nie dodaje energii, jak prawdziwe wiejskie jajeczko, zrobiłam sobie jeszcze jajeczniczkę z jajek babci Borsukowej (mieszka pod lasem) i ze świeżym szczypiorkiem z własnego ogródka. Oczywiście, postanowiłam, że chłopakom się do tego nie przyznam.
Wszystkie drużyny patrzyły na siebie lekko podejrzliwie. Uprzejmie, ale z pewną dozą nieufności. W końcu, jesteśmy konkurencją. Ekipa z Mińska Mazowieckiego („Nowy Dzwon”) okazała się przesympatyczna. Drużyna z „Gazety Siedleckiej”  była niewątpliwie  najmłodsza i najurodziwsza. „Życie Siedleckie” wystąpiło rodzinnie: byli mama, tata i nastoletni syn. „Premiera” natomiast…nie spełniła warunku drużyny mieszanej: na starcie stanęli sami faceci. Nieładnie. Uznaliśmy jednak, że nie będziemy się kłócić o pierdoły, za przeproszeniem, więc odtrąbiono START.

WyścigI

Wystartowałam w pierwszym rzucie, jako trzecia. Przede mną rywalki z „Nowego dzwonu” i „Życia Siedleckiego”. Jeździmy po trzy gokarty na torze. Niestety, koleżanki, mim o że sympatyczne, nie czują bluesa. Jasna cholera! Ani ich wyprzedzić, ani przeskoczyć. Po kolejnych zblokowanych okrążeniach, robię się mało uprzejma. Klnę pod nosem i bezwzględnie wymuszam pierwszeństwo. Opony piszczą. Kątem oka widzę Piotrusia, który mnie dopinguje. Czuję, że jadę „na sztywnej nodze”. Ten gokart nie jest dla kurdupli: muszę nieźle wyciągać kopyto, żeby mi nie spadła noga z gazu. O włos mijam opony wyznaczające granice toru, bo weszłam w zakręt bez hamowania. Ale jazda! Chcę tak więcej! Tylko, błagam, usuńcie te panie sprzede mnie! Fajne są, ale nie w tej chwili! Ups! Starter powiewa chorągiewką informującą o końcu wyścigu. Patrzę na czas i nie wierzę: 34 sekundy! Niemożliwe! Zerkam na czas rywalek: 37 i 41 sekund. Kurde! Trafiłam na najwolniejszy wyścig w jednodniowej historii toru! Ambicję mam rozszarpaną, zdeptaną, sponiewieraną. Szukam papierowej torebki na głowę. Ze wstydu. Ja! Kapitan drużyny! Co za kicha! To wszystko przez to śniadanie.
Wyścig II
Jacuś trafił na gokarta nr 5. Nie lubimy gokarta nr 5. Lubimy nr 6 i 7. Ale 7 w końcu wycofali z powodu lekkiej awarii (niestety po tym jak zrobił dobre czasy konkurencji z „Gazety Siedleckiej”). Widzimy, że Jacuś męczy się z materią. Ostatecznie jego najlepszy czas to 32 sekundy. Znowu szok. Na treningu miał 31… Ciekawe, jakie zjadł śniadanie…
Wyścig III
Jedzie Piotruś. Nasz nadzieja. I przyszłość. Uwielbiamy Piotrusia. Cholera, jedzie przed nim zawodnik, który nie wie do czego służą gokarty. Do wyścigu kolego!!! Poznajemy, że Piotruś jest wkurzony po tym, jak zatrzymał się ostentacyjnie i założył ręce na kark, jakby oglądał telenowelę w telewizji. Przepuścił pana_który_nie_wie_do_czego_służą_gokarty  i wyrwał. No! Czas 31 sekund. Czy już mówiłam, że kochamy Piotrusia?

Konkurencja indywidualna
Oczywiście wystawiamy Piotrusia. No i Piotruś robi rekord toru tego dnia: 30 sekund! Robię dziki taniec zwycięstwa. Hura! Hura! Hura!
Patrzę na ostateczne wyniki. Widać, że wygrywa „Premiera”. Gul mi skacze.
- A wy co, tacy szowiniści? – pytam wrednie. – Kobiet nie macie? Miały być drużyny mieszane!
Apeluję do koleżeństwa:
- Oni złamali regulamin. Głosujemy, czy ich zdyskwalifikować: kto jest „za”?
Pierwsza podnoszę rękę, a za mną cała reszta. Ale organizator stoi do nas tyłem i coś notuje na tablicy. Nie widział głosowania i sprawa upadła. Znowu uznajemy, że nie będziemy się kłócić o pierdoły. Jesteśmy moralnymi zwycięzcami.
Najlepszy czas wśród pań miała Ania z „Gazety Siedleckiej”. Po cichu myślę, że powinnam mieć ja. Nadszarpnięta ambicja znowu mi gra w żyłach. Solennie sobie obiecuję, że odtąd ścigam się tylko z facetami! Wybaczcie babeczki.
Acha. Miały nam kibicować Justyna i Edyta z naszej redakcji. Ale spóźniły się, bo… robiły sobie paznokcie. Dojechały dopiero na start Piotrusia.
- Nie widziałaś, jak jechałam – mówię do Justyny z wyrzutem.
- Ale patrz, jakie mam pazury – przytomnie wyciąga rękę z misterną konstrukcją na placach.
Zapominam o wyścigu. Pytam, gdzie takie robią. W sumie nie przeszkadzają w jeździe, a wyglądają super… Będzie to jakaś osłoda po tych 34 sekundach. Ha!
No cóż… drużynowo zajęliśmy III miejsce, indywidualnie I (i to w jakim stylu!) Umawiamy się na szampana.  Piotruś ma nas tym szampanem polewać. Jak Kubica.

Warto

Na gokarty wrócę. Tort jest czynny codziennie od 14 do 22 w dni powszednie, a w weekendy od 11 do 22. W piątki atrakcją są nocne przejazdy przy sztucznym świetle. Na miejscu są przekąski z grilla, napoje. Działa też szkółka gokartowa, a przejazdy zaczynają się od 5 złotych. Dojazd prosty: trasą na Terespol do Ujrzanowa. Tam skręcić w lewo na wprost Zajazdu Europa.
Kapitan drużyny gokartowej „TS” Mariola Zaczyńska

Zostało Ci do przeczytania 7% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr :

Komentarze (10)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.