Kilkaset osób przyszło dziś na spotkanie z prezydentem i laureatem Nagrody Nobla, Lechem Wałęsą.
Kilkaset osób przyszło dziś na spotkanie z prezydentem i laureatem Nagrody Nobla, Lechem Wałęsą.
Sala w hotelu „Janusz” była wypełniona po brzegi.
Spotkanie odbyło się z inicjatywy posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz. – Do kogoś innego bym nie przyjechał, ale bardzo cenię pani działalność – mówił Lech Wałęsa do posłanki.
Prezydent wspominał też, że w czasach komunizmu dwa razy był w Siedlcach. – Byłem tu zatrzymany przez milicję za ulotki – stwierdził.
Tym razem policja też była w pobliżu sali. Tyle, że raczej dla ochrony…
- Proszę was, wręcz błagam, zaangażujcie się w ochronę demokracji – apelował laureat Nagrody Nobla. – Jeśli teraz tego nie zrobicie, potem wolność będziecie musieli odzyskiwać na ulicach.
Zwrócił również uwagę na niską frekwencję wyborczą.
- Jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy, to niedługo na wybory będą chodzić tylko ci, którzy kandydują.
- Podczas poprzednich wyborów na PiS zagłosowało 5,7 mln Polaków i oni zdecydowali o losach 38- milionowego kraju – zwróciła uwagę Kamila Gasiuk-Pihowicz. – Wybory, które odbędą się za tydzień przesądzą o tym, jak Polska będzie wyglądała przez kolejne dziesięciolecia, a nie tylko najbliższe cztery lata.
Prezydent pojawił się w Siedlcach w koszulce z napisem „Konstytucja”. Przyznał, że takich koszulek ma w szafie ok. 30 i zamierza je nosić dopóty dopóki w Polsce będzie łamana Konstytucja.
Poseł Czesław Mroczek mówił z kolei o tym, jak wygląda teraz tworzenie prawa w Polsce.
- Mamy taki model że jeśli rano prezes zażyczy sobie ustawy, to do wieczora Sejm ją uchwali, a jeszcze przed północą prezydent podpisze.
Spotkanie próbowały zakłócić dwie młode kobiety, przedstawicielki Konfederacji (wykrzykiwały to wychodząc z sali). Jedna z nich ociągała się nawet z zadaniem pytania, bo musiała włączyć kamerę z w telefonie, by nagrać sytuację. Wychodząc z sali jedna z kobiet pokazała środkowy palec.
- Przepraszam za to zachowanie i ubolewam, że do tego doszło - mówi Edyta Radzikowska, kandydatka Konfederacji do Sejmu, która była jedną z dwóch kobiet. - Nie mogę jednak za nie odpowiadać, bo ja niczego nie pokazywałam. Zrobiła to kobieta, która nie jest członkinią Konfederacji, ale sympatyzuje z nami. Nie wytrzymała presji. Wyszłam z sali razem z nią zanim jeszcze zdążyłam zadać pytanie po to, żeby uświadomić ją, że jej zachowanie było nie w porządku. (jj)
najstarsze
najnowsze
popularne