W gminie Jabłonna Lacka ktoś postrzelił psa. - To nie pierwszy taki przypadek - mówi Jadwiga Adamczuk.
W gminie Jabłonna Lacka ktoś postrzelił psa. - To nie pierwszy taki przypadek - mówi Jadwiga Adamczuk.
- Władze gminy w Jabłonnie Lackiej zlekceważyły sprawę. Nie udzieliły pomocy bezdomnemu, rannemu zwierzęciu. To niedopuszczalne - denerwuje się Jadwiga Adamczuk, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, oddział w Węgrowie. Wójt Wiesław Michalczuk odpowiada: - Trwał weekend. Nie mogę być cały czas do dyspozycji.
Jadwiga Adamczuk poinformowała naszą redakcję o zdarzeniu, które miało miejsce kilka tygodni temu w Dzierzbach (gm. Jabłonna Lacka).
- Jedna z mieszkanek tej wsi (pani Marzena) znalazła przy drodze pieska. Był zakrwawiony. Początkowo myślała, że zwierzę zostało potrącone przez samochód. Wzięła je do domu i zaczęła szukać pomocy. A że była niedziela, większość gabinetów weterynaryjnych okazała się nieczynna - mówi.
Wtedy mieszkanka Dzierzb zadzwoniła do wójta.
- Ale pan wójt nie wezwał nawet weterynarza. Przyznam, że to mnie zbulwersowało! Przecież gmina co roku sporządza program opieki nad zwierzętami bezdomnymi. Jest tam wyraźnie napisane, że samorząd musi mieć podpisaną umowę z lekarzem weterynarii. Prawo nakłada na gminę obowiązek zajęcia się zwierzęciem w tego typu sytuacjach, jak wypadek. Tym bardziej, że początkowo o wypadku była mowa - dodaje prezes TOZ.
najstarsze
najnowsze
popularne