Z pokolenia na pokolenie

Sokołów Podlaski

Justyna Pycka 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 4733
Okładka książki

Okładka książki

Zdjęcie z okładki książki przedstawia Ludwika Dzieciątko. Mężczyzna wygląda jak bohater amerykańskiego czarno-białego filmu z początku lat pięćdziesiątych.

W modnej w tamtych czasach gładko zaczesanej do tyłu fryzurze, z nogą założoną na nogę, w rozpiętym białym fartuchu, eleganckich lakierkach, białych skarpetach, spodniach prasowanych w kant i obowiązkowym krawacie Ludwik siedzi na krześle przed wejściem do swojego zakładu. Od bohatera amerykańskiego filmu odróżnia go jedynie napis znajdujący się na szybie, tuż za jego plecami „Fryzjer dla pań i panów”.  Starsi sokołowianie doskonale pamiętają tego fryzjera z klasą. Mówią, że takich mistrzów grzebienia, jak Ludwik Dzieciątko, już nie ma. Każdy klient w jego zakładzie czuł się jak prawdziwy pan. Strzyc się u niego lubiły też dzieci. Czekał na nie z landrynkami. Każde z nich, przed rozpoczęciem strzyżenia, miało zagwarantowaną dodatkową rozrywkę. Pan Ludwik sadzał je na specjalnym, obrotowym krześle, którym kilkakrotnie mocno kręcił. Dopiero wtedy mógł strzyc. Takich fryzjerów już nie ma, ani w Sokołowie, ani poza nim. Jego zakład został otwarty w 1933 roku, a zamknięty w 1980 roku. Pewnie dlatego to Ludwik Dzieciątko, czekający na klientów przed swoim zakładem, został „panem z okładki” książki „Rzemiosło w tradycji Sokołowa” wydanej przez Sokołowskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne.

Redagowaniem książki zajęła się prezes STSK Wanda Wierzchowska i prezes Cechu Rzemiosł Wiesław Pec oraz: Wiesław Piecyk, Wiesława Czarnocka, Dorota Kalinowska, Barbara Wyszyńska i Krystyna Matysiak.

 - Po przygotowaniu dwóch kolejnych wydań „Sokołowskich biografii” uzbierało nam się wiele historii sokołowskich rodzin o tradycjach rzemieślniczych. Doszliśmy do wniosku, że trzeba je po prostu spisać i wydać – mówi Wanda Wierzchowska.
Tradycje rzemieślnicze w Sokołowie sięgają XIX wieku. W wielu domach znalazły się stare dokumenty i fotografie. Tym sposobem z tych historii i tego, co udało się znaleźć w domach, powstała książka. Wydanie zasponsorowali: Urząd Miasta, Starostwo Powiatowe i Cech Rzemiosł. 

Prezes Sokołowskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, Wanda Wierzchowska, i Wiesław Pec przez kilka miesięcy zbierali materiały, przeprowadzali wywiady z rzemieślnikami, niektóre rodziny podejmowały się samodzielnego opisania swoich historii.  Trafili do domów, w których od trzech a nawet czterech pokoleń, kultywowane są tradycje, najczęściej: stolarskie, krawieckie, mięsne. W przypadku większości fachów, rzemiosło jest kultywowane w prywatnych zakładach, mniejszych lub większych firmach. Ewenementem są potomkowie rzemieślników zajmujących się przetwórstwem mięsa. Wielu z nich kontynuuje rodzinne tradycje w Zakładach Mięsnych Sokołów SA.Z każdym z tych nazwisk łączą się wspomnienia.

- Teraz to Zakłady Mięsne rozsławiają Sokołów, kiedyś byli to kuśnierze – podkreśla Wanda Wierzchowska.
Rozdziały bez wątpienia najciekawsze to „Młynarstwo od zawsze” – historia rodziny Górskich z Repek. Opisał ją sam Bernard Górski, właściciel młyna w Repkach, który kontynuuje tradycje po dziadkach.
Nie można nie wspomnieć o innej historii, opisanej przez Mateusza Smolika - „Umierający zawód”. To historia rodziny sokołowskich kowali. Kowalem był najpierw Stefan, a potem Henryk Smolik. Ten drugi kowalem jest do dziś. Nie ma już koni do podkuwania, więc zajął się kowalstwem artystycznym. Robi ozdobne kraty, elementy wyposażenia kościołów. Drzwi z jego warsztatu prowadzą do konkatedry sokołowskiej.
Oddzielny rozdział został poświęcony Zakładom Mięsnym.

W tej książce znajdziemy wiele ciekawostek, jak na przykład zdjęcie sokołowskich rzemieślników przy pracy, którzy przygotowali ołtarz dla Jana Pawła II, kiedy przyjechał do Drohiczyna.
Rozdziałem wartym przeczytania jest „Wyrwane z pamięci” autorstwa Lucyny Bałkowiec, córki starego masarza Józefa Bałkowca. Opisuje stare techniki stosowane przez masarzy. Nie można też ominąć historii krawca  Stefana Włodawca, jednego z najstarszych żyjących do dziś krawców. 

W publikacji znalazły się też archiwalne artykuły prasowe. Jednym z nich jest artykuł Marka Hauszylda „Kożuchy nadal w cenie” z „Tygodnika Siedleckiego” (wydanie z 6 września 1980 roku), opisujący Spółdzielnię Kuśnierską Kazimierza Turosa. „Rzemiosło w tradycji Sokołowa” zostało wydane w nakładzie 500 egzemplarzy.
Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.