Niepełnosprawnych uczniów nikt nie pyta, gdzie chcą się uczyć. Wyboru nie mają.
fot. Aga Król
Niepełnosprawnych uczniów nikt nie pyta, gdzie chcą się uczyć. Wyboru nie mają.
Kilka tygodni temu pisaliśmy o 9-letnim Tymku Kalacie, który choruje na dystrofię mięśniową. Chłopiec uczy się w Szkole Podstawowej nr 7, do której ma najbliżej. Niestety, postępująca choroba sprawia, że Tymek ma coraz większe problemy z poruszaniem się.
W tej chwili wejście po schodach to dla niego jak marsz na szczyt góry. W szkole nie ma windy. Jeśli nie zostanie zamontowana, Tymek będzie musiał się przenieść do innej szkoły. A tego 9-latek nie chce, bo zżył się już z nauczycielami i uczniami. Tu jego choroba nie budzi już zdziwienia. Traktowany jest jak każdy inny uczeń.
Mama chłopca wspólnie z innymi rodzicami poprosiła prezydenta i radnych o rozważenie możliwości budowy windy w tej szkole.
– Jaki jest koszt budowy takiej windy? – dopytywał podczas ostatniej sesji radny Robert Gryczka. – Proszę pamiętać, że w tej szkole nie tylko Tymek jest dzieckiem, które potrzebuje windy. Tam jest więcej dzieci niepełnosprawnych.
Prezydent Andrzej Sitnik odpowiedział, że na razie nie ma mowy o budowie windy w tej szkole.
– Gdy była tworzona sieć szkół w mieście, stworzono również szkoły integracyjne, które są przystosowane do opieki nad uczniami niepełnosprawnymi. Tymczasem w SP nr 7 (której Andrzej Sitnik był kiedyś dyrektorem – przyp. Red.) problemem jest nie tylko sama winda. Budynek nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Musielibyśmy również przebudowywać łazienki i inne pomieszczenia. (jj)
najstarsze
najnowsze
popularne