Ich koło gospodyń wiejskich to 34 osoby, choć wieś liczy tylko 57 mieszkańców.
- Niby mieszkamy w tej samej wsi, ale bez świetlicy nie byłybyśmy tak często razem - mówią członkinie KGW Sikory.
Ich koło gospodyń wiejskich to 34 osoby, choć wieś liczy tylko 57 mieszkańców.
Kilkanaście niepozornych pań sprawiło, że wójtowi opadła szczęka, a prezes Kaczyński całował je po rękach. - To przez integrację. Bez niej by nam się nie chciało - mówią.
Zaczyna się jak w baśni: dawno, dawno temu w Sikorach w gminie Bielany w powiecie sokołowskim działało Koło Gospodyń Wiejskich. Tyle że potem nie istniało długo i szczęśliwie.
- Przestało, bo w naszej wsi nie było świetlicy. Przez lata kobiety spotykały się u przewodniczącej w domu, ale z czasem już nie każdej pasowało - mówi Krystyna Czyżewska.
I dodaje jeszcze: - A nasi dziadkowie i ojcowie bardzo chcieli, żeby świetlica w Sikorach stanęła. Była już nawet kupiona cegła, ale nic z tego nie wyszło. A potem? Jakieś 40 lat temu mieszkańcy pobudowali w czynie społecznym sklep. Gdzieś 20 lat temu działał tu bar, ale w końcu budynek podupadł. Raz na jakiś czas robiło się w nim zebrania wiejskie, ale poza tym nic się nie działo. Dlaczego? Bo tu było obskurnie.
TO PRZEZ POMNIK
najstarsze
najnowsze
popularne