Dzisiaj - 11 marca na siedleckim zalewie spacerujący ludzie ok. godz. 6 zobaczyli kota, który siedział na środku zamarzniętego zalewu.
Dzisiaj - 11 marca na siedleckim zalewie spacerujący ludzie ok. godz. 6 zobaczyli kota, który siedział na środku zamarzniętego zalewu.
Powiadomili Straż Miejską i zgłosili również na numer alarmowy 112. Ale interwencji nie było.
Jak się dowiedzieliśmy w Straży Miejskiej, kot był cały czas obserwowany i że kamera była ustawiona na niego. Widać było, że się przemieszczał i że powinien sam zejść z tafli. Straż Miejska była również w kontakcie z oficerem dyżurnym siedleckiej straży pożarnej.
Po godz. 12. zgłaszający znów przyszli nad zalew i zobaczyli, że kot wciąż siedzi w tym samym miejscu. I jeszcze raz poprosili o interwencję.
Na miejsce już przyjechali wezwani strażacy i pospieszyli na ratunek zwierzęciu.
- Takie sytuacje ćwiczymy każdego roku. W tym przypadku użyliśmy sań lodowych, gdyż zalew pokryty był lodem. Dojście po lodzie na nogach było niemożliwe w związku z dość cienką jego warstwą. Stąd decyzja o użyciu sań lodowych – powiedział mł. bryg. Paweł Kulicki oficer prasowy siedleckiej PSP.
Strażacy przemieszczali się w kierunku zmarzniętego kota łamiąc lód. Kot był bardzo wystraszony. Gdy strażacy byli już blisko zwierzę zaczęło uciekać w stronę przeciwległego brzegu. Strażacy zawrócili z wody, przeszli na drugą stronę zalewu i tam podjęli dalszą akcję. Łamiąc lód odcięli kotu drogę ucieczki na środek akwenu. Udało się skierować go do brzegu. Tam został złapany i przewieziony przez funkcjonariusza Straży Miejskiej do Gabinetu Weterynaryjnego Piesio.
- Kot trafił do nas w bardzo złym stanie, był bardzo wyziębiony, wycieńczony i głodny. Otrzymał natychmiastową pomoc. Zwierzę miało na sobie czerwoną obrożę, nie posiadało czipa. Kot jest niewidomy. Prawdopodobnie opuścił swój dom i już nie potrafiło niego wrócić – poinformował Paweł Prokopowicz – lekarz weterynarii. - Poszukujemy właściciela kota, a jeśli się nie znajdzie będziemy chcieli znaleźć mu nowe bezpieczne miejsce – dodaje.
Dzięki ludziom, którzy nie pozostali obojętni na krzywdę zwierząt i pomocy strażaków kot w ostatniej chwili trafił do lecznicy.
Nie bądźmy obojętni, gdy widzimy zwierzę w potrzebie.
najstarsze
najnowsze
popularne