Sprawa może się wydawać nieco humorystyczna, ale przez kilka dni mieszkańcom miejscowości Kukawki (gm. Przesmyki) nie było do śmiechu. Ktoś z uporem godnym lepszej sprawy uprzykrzał im życie, uruchamiając w środku nocy syrenę alarmową przy strażnicy OSP. Sygnał stawiał wieś na nogi.
– Dopiero po pewnym czasie informacja o nieuprawnionym używaniu syreny alarmowej została przekazana komisariatowi policji w Mordach – informuje policja. – Może się wydawać, że to nic groźnego, ale tylko z pozoru. Jeśli ktoś wszczyna alarm bez powodu, to może to doprowadzić do sytuacji, że w razie potrzeby nikt na takie wezwanie nie zareaguje.
Zdarzało się, że w ciągu doby alarm włączano po kilka razy. Mieszkańcy sami usiłowali namierzyć sprawcę, ale udało się to dopiero policji. Komendant komisariatu w Mordach informację o fałszywych alarmach otrzymał 8 marca, a już 9 marca zdołano ustalić, kto to robi.
– Jest to młody mieszkaniec wsi Kukawki – informuje policja. – Przyznał się do swoich czynów i wyjaśnił, że włączał syrenę dla zabawy. Teraz na pewno nie jest mu już do śmiechu. Zostanie ukarany.
Włącznik syreny alarmowej znajduje się przy budynku OSP, jest ogólnodostępny, podobnie jak w większości strażnic. Chodzi bowiem o to, aby każdy, kto zauważy pożar lub inne zagrożenie, mógł wszcząć alarm. Nieuzasadnione użycie takiego sygnału można uznać za bezpodstawne wezwanie służb ratowniczych. Wiąże się to się z poważnymi konsekwencjami, nawet z odpowiedzialnością przez sądem. Grożą za to kara grzywny a nawet ograniczenia wolności.
– Warto, aby dowcipnisie wiedzieli, że jeśli ich głupi żart spowoduje zagrożenia dla innych, na przykład dojdzie do niepotrzebnej ewakuacji, to mamy już do czynienia z przestępstwem, za które może grozić kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności – ostrzega policja. (ZJ)
najstarsze
najnowsze
popularne