Tadeusz Michalik – zapaśnik, brązowy medalista olimpijski z Tokio spotkał się dzisiaj (4 kwietnia) ze społecznością Szkoły Podstawowej nr 8 w Siedlcach.
Tadeusz Michalik – zapaśnik, brązowy medalista olimpijski z Tokio spotkał się dzisiaj (4 kwietnia) ze społecznością Szkoły Podstawowej nr 8 w Siedlcach.
Do wydarzenia doszło w ramach projektu "Lekcji WF z ...", realizowanego z inicjatywy Rady Rodziców SP 8, z jej przewodniczącym - Leszkiem Osikiem na czele. Honorowy patronat sprawuje nad nim Polski Komitet Olimpijski.
Tadeusz Michalik sprawił jedną z największych niespodzianek podczas ubiegłorocznych igrzysk. Kilkanaście miesięcy przed imprezą przeszedł poważną operację serca. Nie było wiadomo, czy będzie w stanie odpowiednio się przygotować do najważniejszych zawodów w życiu. Pokazał jednak niesamowity charakter i wystartował, sięgając po brązowy medal w kat. wagowej 97 kg – kilka kilogramów wyższej niż się specjalizuje. Niesamowita historia!
Bohater z Tokio przyjechał do SP 8 opowiedzieć o swojej sportowej pasji.
- W Trzcielu – małej miejscowości, z której pochodzę, jedynym sportem, jaki można było trenować, były zapasy. Choć nie miałem wyboru, bardzo się cieszę, że właśnie tak potoczyła się moja droga. Zapasy są piękną dyscypliną i zachęcam wszystkich do rozpoczęcia z nimi swojej przygody.
Chętnie też odpowiadał na pytania dzieci.
- Jaki jest Pana ulubiony kolor – była ciekawa jedna z dziewczynek.
- Zdecydowanie niebieski. W zapasach są dwa rodzaje kostiumów – czerwone i niebieskie. Zawsze wolę walczyć w tych drugich, uważam że przynoszą mi szczęście – mówił z uśmiechem 31-letni zawodnik.
- Czy uprawia Pan jakieś inne sporty? - pytał chłopiec.
- Zapasy wymagają bardzo dużej sprawności. Dlatego w ramach ich treningu, trzeba też ćwiczyć inne sporty. Dużo m.in. pływam kajakiem, gram w kosza, piłkę nożną. Nie można się nudzić!
Innego chłopca interesowało, czy Tadeusz Michalik posiada jakieś zwierzątko.
- Mam pieska. Ktoś go kiedyś wyrzucił z domu, a ja go przygarnąłem. Zyskałem w ten sposób wielkiego przyjaciela!
Padło też pytanie o wspólne treningi z siostrą Moniką, także zapaśniczka, brązową medalistką z Rio de Janeiro.
- Siostra jest już teraz na emeryturze, ale jak byliśmy dziećmi, to mnie trochę biła! Jak urosłem, to już jej się nie dawałem – śmiał się zawodnik.
- Dlaczego ma Pan zwinięte jedno ucho – pytał bez skrępowania jeden z uczniów.
- Tak właśnie często wyglądają zapaśnicy. Takie ucho nazywa się w sportowym slangu „kalafiorem”. Już wiecie, jaka jest moja ulubiona zupa!
W pewnej chwili ktoś rzucił wyzwanie, żeby sportowiec zrobił salto...
- Salto? Nie ma sprawy! Dajcie mi tylko materac – odpowiedział zapaśnik, po czym spełnił życzenie, wywołując aplauz wśród uczniów. - Ale mi się teraz w głowie kręci. Po śniadaniu ciężko się skacze!
Po rozmowie przyszła pora na obiecaną lekcję wf. Następnie zapaśnik udał się do Wojnowa na spotkanie z podopiecznymi Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, by przekonywać o tym, że sport jest najlepszym z możliwych uzależnień. Warto posłuchać autorytetu!
najstarsze
najnowsze
popularne