Obraz StockSnap z Pixabay
Cały czas piszemy o wykluczeniu komunikacyjnym, ale w ostatnim czasie robimy to rzadziej, bo w wielu gminach powiatu siedleckiego została uruchomiona komunikacja lokalna, w znacznym stopniu dofinansowywana z funduszy państwowych. Okazuje się, że zaczęła ona budzić krytyczne uwagi ze strony naszych czytelników. Bo przesada w żadną stronę nie jest dobra.
– Nawet do małych wsi autobusy jeżdżą po parę razy dziennie – mówi mieszkaniec gminy Mokobody. – I prawie zawsze są one puste. Szkoda chyba pieniędzy na taką komunikację. Po co wozić powietrze i jeszcze to powietrze zatruwać?
Podobną opinię usłyszeliśmy od mieszkańca gminy Korczew, w której komunikacja lokalna funkcjonuje od ubiegłego roku i dociera do wszystkich wsi na terenie gminy. Rzeczywiście, byłem świadkiem, kiedy autobus z przystanku w Mokobodach odjeżdżał pusty. A do tego był to duży samochód, a nie mały bus.
To faktycznie nie ma specjalnego sensu, szczególnie przy rosnących cenach paliwa. Bo finansowanie gminnej komunikacji lokalnej jest czasem przykładem popadania w skrajności, co nigdy nie jest dobre. Najpierw dana gmina była białą plamą na mapie komunikacji, a potem wprowadzono w niej kilka połączeń dziennie. I choć ceny biletów są na tych liniach symboliczne (w gminie Korczew 3-4 zł), to pasażerów brakuje.
Trzeba więc znaleźć złoty środek i zastanowić się nad racjonalnymi rozwiązaniami. (Z.J.)
najstarsze
najnowsze
popularne