47-letni, chory mieszkaniec Siedlec uciekł z placówki opiekuńczej. Zdezorientowanego mężczyznę zauważył personel jednej z warszawskich stacji paliw.
Warszawscy strażnicy miejscy pomogli choremu siedlczaninowi, który uciekł z placówki opiekuńczej. Fot. Aga Król
47-letni, chory mieszkaniec Siedlec uciekł z placówki opiekuńczej. Zdezorientowanego mężczyznę zauważył personel jednej z warszawskich stacji paliw.
Do zdarzenia doszło 22 lipca. Stołeczni strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o podejrzanie zachowującym się mężczyźnie, który odwiedził stację paliw na Wawrze.
Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna kręcił się po terenie lub przysiadał na krześle, jakby na kogoś czekał lub nie wiedział, dokąd pójść. Pracownicy próbowali z nim rozmawiać, ale niczego się nie dowiedzieli.
W chwili przybycia strażników, mężczyzny nie było na terenie obiektu. Z podanego rysopisu wynikało, że ma około 50 lat. Funkcjonariusze ruszyli na poszukiwania. Po kwadransie obsługa stacji powiadomiła ich, że znowu się pojawił. Strażnicy próbowali z nim rozmawiać, by dowiedzieć się, jak się nazywa, gdzie mieszka i czy ktoś się nim opiekuje. Nie mógł sobie niczego przypomnieć. Z reklamówki wyjął portfel i próbował rozdawać drobne monety. Wtedy strażnicy zauważyli dowód osobisty oraz telefon komórkowy. Dzięki temu udało się ustalić dane 47-letniego mieszkańca Siedlec. Po naładowaniu i uruchomieniu telefonu, funkcjonariusze znaleźli w nim numer do placówki opieki społecznej w Siedlcach. Podczas rozmowy z jego pracownicą ustalono, że mężczyzna oddalił się bez wiedzy personelu i od kilku dni nie przyjmował leków.
Strażnicy miejscy powiadomili o zdarzeniu siostrę mężczyzny i wezwali pogotowie ratunkowe. Karetka zabrała chorego do szpitala.
Za SM Warszawa
najstarsze
najnowsze
popularne