XXVIII Międzynarodowe Dni z Doradztwem Rolniczym, które odbyły się 10 i 11 września na Siedleckich Błoniach, nie miały szczęścia do pogody, ale ta nie przeszkodziła w tym, aby ta wielka impreza przyciągnęła wielką rzeszę wystawców i osób, które odwiedziły stoiska.
- W tym roku mamy blisko 400 wystawców - mówi szef Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, Sławomir Piotrowski. - Wiele osób przyszło na imprezę po to, aby zdobyć wiedzę i nawiązać kontakty. I myślę, że to się udało.
Tylko dla czystej przyjemności warto było natomiast odwiedzić wystawę zwierząt hodowlanych, pomimo że trzeba było brnąć przez łąkę po kostki w wodzie.
Ogier „Cyborg”, prezentowany przez pana Tomasza Lelentala, jest bardzo niespokojny. Czuje konkurencje ze strony innych koni, i, jak mówią hodowcy, „buzuje”.
- Mam 12 koni - mówi pan Tomasz. - To hodowla zachowawcza, ale prowadzona tyko na zasadzie hobby.
Tak samo uważa pan Michał Bartnik, który wystawia klacz „Suzi”.
- Trzymam konie z sentymentu, bo to u nas rodzinna tradycja - mówi hodowca.
Impreza to też okazja do kupienia maszyn rolniczych, które często przypominają jakieś monstra.
- Za taki ciągnik trzeba dać ponad 600 tysięcy złotych - mówi rolnik. - Kogo na to stać? Szczególnie przy dzisiejszych cenach kredytów.
- Wieś pustoszeje, bo nie da się już na niej wyżyć - dodaje pani Krystyna. - Młodych po wsiach już prawie nie ma.
- I krów nie ma, i świń nie ma - wtrąca starszy pan.
Ale w końcu skoro tyle firm wystawia maszyny rolnicze, to zapewne są i tacy, których stać na ich kupno. (Z.J.)
najstarsze
najnowsze
popularne