Gdy zniknął ten pomnik, niektórzy mińszczanie już się cieszyli, że na zawsze.
Podobno jedna z mińszczanek natknęła się na Annę Mińską, gdy szła zarejestrować się na mammmografię. fot. arch.
Gdy zniknął ten pomnik, niektórzy mińszczanie już się cieszyli, że na zawsze.
Ponad 2,6-metrowa Anna Mińska poszła się przebadać mammografem. – A czy Jan z Gościańczyc pójdzie na badanie prostaty? – pytają mieszkańcy.
Anna Mińska i Jan z Gościańczyc to pomniki, o których się mówi, że są dosyć oryginalne. Jednym podoba się ich awangardowa forma, innym zdecydowanie przeszkadza.
5 października na facebookowym profilu miasta Mińsk Mazowiecki opublikowano post ze zdjęciem, które sugerowało, że z ul. Warszawskiej zniknął ponad 2,6-metrowy pomnik. „Gdzie jest Anna Mińska?” – zapytano internautów. A ci zgadywali: „Nie wiem, ale cieszmy się, póki jej nie ma”, „Może w salonie odnowy biologicznej, bo szkaradna była”, „Z powodu swojej szpetoty żaden rycerz na koniu jej nie chciał, więc rzuciła się w otchłań Srebrnej. Albo wzięli ją lumpy na złom”. Były też inne komentarze, bardziej na czasie: „Pewnie gdzieś poszła na zimę... Węgla brak, czeka na transport z Kolumbii” albo „Stoi w kolejce po tabletkę z jodem”.
Gdyby nie różowa wstążka w prawym górnym rogu zdjęcia, z dużym prawdopodobieństwem można by stwierdzić, że pomnik Anny Mińskiej został rozebrany (czyżby władze miasta w końcu dojrzały jej „brzydotę”?) lub skradziony (dwa lata temu w Mińsku Mazowieckim zdewastowano pomnik Jana Himilsbacha). Ze wstążką wszystko wydawało się oczywiste. Październik to miesiąc walki z rakiem piersi, a więc stosowny czas na diagnostykę. Tak też zrobiła Anna Mińska, udając się na mammografię i cytologię.
Można odnieść wrażenie, że miński magistrat wzorował się naubiegłorocznej akcji ze stolicy, kiedy to na jeden dzień z Bulwarów Wiślanych zniknęła Syrenka. Wzięła udział w kampanii, zachęcając do regularnych badań piersi. Chciano w ten sposób pokazać, że każda kobieta, nawet Syrenka, zasługuje na dzień wolnego i zadbanie o swoje zdrowie. W akcję włączył się także prezydent Rafał Trzaskowski, który „dał wolne” Syrence i umożliwił wszystkim pracowniczkom oraz pracownikom urzędu miasta wykonanie niezbędnych badań w ramach czasu pracy. Jak widać, burmistrz Marcin Jakubowski poszedł w jego ślady.
Ale Alicja Cichoń, rzecznik prasowa magistratu, tłumaczy: – Anna Mińska nie dostała wolnego od burmistrza, ponieważ sama zarządza swoim czasem. Poza tym jest już w takim wieku, że nie pracuje. Podczas jej nieobecności przy głównej ulicy nad miastem czuwał Jan z Gościańczyc.
najstarsze
najnowsze
popularne