63. edycja Siedleckich Zaduszek Jazzowych zadowoliła miłośników różnych odmian muzyki synkopowanej.
63. edycja Siedleckich Zaduszek Jazzowych zadowoliła miłośników różnych odmian muzyki synkopowanej.
Miejski Ośrodek Kultury zapowiadał jazz na najwyższym poziomie, który zaspokoi gusta nawet najbardziej wymagających słuchaczy - i słowa dotrzymał. W sobotę, 5 listopada, w sali „Podlasie” tłumnie zgromadzona nie miała powodów do narzekań.
Jako pierwszy wystąpił Szymon Łukowski Quartet, który zaprezentuje najnowszy album „Short Sketches”. Grupę, w której oprócz lidera (saksofony, klarnet basowy) grają: Adam Lemańczyk (fortepian, instrumenty klawiszowe), Wojtek Pulcyn (kontrabas) i Sebastian Frankiewicz (perkusja), krytycy chwalą za charakterystyczne brzmienie i świetnie zaaranżowane partie instrumentalne. W Siedlcach panowie zagrali jazz dość nowoczesny, ale z szacunkiem do tradycji.
Tradycyjnie bez wątpienia było podczas występu Kwartetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego, jednego z najważniejszych i najbardziej zasłużonych artystów w historii polskiego jazzu. Wybitnemu saksofoniście tenorowemu towarzyszyli: Wojciech Niedziela (fortepian), Andrzej Święs (kontrabas) i Marcin Jahr (perkusja). Publiczność Zaduszek urzekło, jak grupa łączy wirtuozerię z lekkością.
Imprezę zamknął koncert Marek Napiórkowski Trio. Liderowi grupy, nazywanemu Pierwszą Gitarą Polskiego Jazzu, towarzyszyli Jan Smoczyński (syntezatory, instrumenty klawiszowe) i Paweł Dobrowolski (perkusja). Gościnnie wystąpił saksofonista Adam Pierończyk. Zabrzmiał materiał z płyty „Hipokamp” - gitarowy jazz ultranowoczesny, z bardzo dużą dozą elektroniki.
Nie zabrakło bisów i owacji na stojąco. Najnowsze Zaduszki więc należy uznać za udane.