Znaleziony podczas prac kociołek z czasów funkcjonowania niemieckiego obozu.
Fot. K. Markusz
Skazani z siedleckiego zakładu karnego przyjechali w sobotę, 19 września do Treblinki, aby pracować społecznie przy pracach porządkowych. Większość z nich nigdy wcześniej nie była na terenie byłego obozu w Treblince. Nic dziwnego, bo nie pochodzą z tych okolic. Tylko jeden z nich jest z Małkini. Reszta do Siedlec trafiła z daleka.
Dlatego pierwsze kroki skierowali do punktu informacji, aby kupić pocztówki. Będą mieli pamiątkę, którą pokażą rodzinie. O sobie mówić nie chcą, za to tym, co dzieje się na terenie muzeum bardzo się interesują.
Program, w którym biorą udział to "Dobre sąsiedztwo". Jego pomysłodawcą jest jeden z wychowawców siedleckiego zakładu karnego, Jan Klewek. – Na ten pomysł wpadłem, gdy dowiedziałem się o współpracy polskiej i izraelskiej służby więziennej – mówi. Wkrótce powstał program edukacyjny, który składa się z trzech etapów. Pierwszym z nich była wycieczka po Siedlcach śladami tutejszych Żydów. Skazanych oprowadzała Grażyna Wolińska z PTTK. Dzięki temu zobaczyli teren dawnego getta oraz poznali historię siedleckich Żydów. – Chętnych było dwukrotnie więcej niż przewidzieliśmy – twierdzi J. Klewek.
– Musieliśmy ograniczyć ich liczbę, ponieważ więcej niż czternastu nie zmieści się w posiadanym przez nas środku transportu.
Osadzeni, gdy usłyszeli o projekcie, bardzo się nim zainteresowali. Szczególnie możliwością odbycia wycieczki. Jest to dla nich dodatkowe wyjście z zakładu poza limitem przepustek. Nie każdy jednak mógł wziąć w programie udział. – Są to wyselekcjonowani skazani, którzy na co dzień pracują poza zakładem. Wychodzą sami, bez opieki konwojenta – wyjaśnia J. Klewek.
Gdzie pracują? W różnych zakładach na terenie Siedlec, zarówno prywatnych, jak i samorządowych. – Pracowałem jako krawiec – opowiada pan Darek. – Mimo że zarabiałem dzięki temu parę groszy, zrezygnowałem z tej pracy. Teraz pomagam społecznie w hospicjum.
Praca z ciężko chorymi ludźmi do łatwych nie należy. Trzeba mieć dużo cierpliwości i umieć radzić sobie w trudnych sytuacjach. O swojej decyzji Darek opowiedział przez telefon córce. – Widocznie taka już musi być twoja pokuta, tato – miała mu odpowiedzieć.
Drugim etapem "Dobrego sąsiedztwa" był wykład na temat niemieckiego obozu w Treblince. Poprowadził go w siedleckim zakładzie karnym kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, Edward Kopówka. Największe wrażenie na skazanych zrobiła historia czternastoletniej Hani Zaleskiej, która do obozu trafiła z Bachorzy. Została tu zamordowana za rzekomą pomoc partyzantom.
Ostatnim etapem programu edukacyjnego dla siedleckich skazanych była wizyta w Treblince. Przyjechali tu w sobotę, 19 września. Swoją wizytę rozpoczęli od zwiedzenia muzeum. Przeszli przez symboliczną bramę obozu zagłady. W pobliżu pomnika, wśród kilkunastu tysięcy kamieni, szukali tych z nazwami swoich miejscowości. Byli też na terenie dawnej żwirowni oraz w miejscu straceń. – Ciekawie opowiada ten facet – mówili o prowadzącym wycieczkę kierowniku muzeum.
Po zwiedzaniu przyszła kolej na pracę. Wykonywali prace porządkowe przy pomniku. Za pomocą szpadli odsłonili część betonowego podłoża zarośniętego trawą i mchem. Zrobili w tym miejscu też odpływ wody. Jeden z osadzonych, podczas pracy w lesie, znalazł zardzewiały kociołek. Ten niecodzienny skarb ucieszył pracowników muzeum. – Z pewnością pochodzi on z tamtych czasów – nie miał wątpliwości E. Kopówka. Eksponat wkrótce trafi do muzealnej gabloty.
Celem całego programu było rozbudzenie zainteresowań skazanych. – Mamy dobry współczynnik resocjalizacji – informuje J. Klewek. – Polska służba więzienna otrzymała unijną nagrodę za program pracy w hospicjach. Wprawdzie w zakładach jest przeludnienie, ale nie mamy wpływu na to, ile osób do nas trafi. O tym decyduje sąd.
Grupa, która brała udział w programie jest bardzo zdyscyplinowana. Między osadzonymi, a wychowawcami panują dobre stosunki. Ich praca w Treblince wpłynie pozytywnie na wystawianą im co jakiś czas ocenę okresową. Administracja zakładu karnego już złożyła wnioski o przedterminowe zwolnienie dla części skazanych. Program niesie więc korzyści dla wszystkich stron. Czy będą kolejne jego edycje? – Być może, ale dopiero na wiosnę – wyjaśnia J. Klewek. – Nie wiadomo jednak, czy znów przyjedziemy do muzeum. Być może tym razem będziemy porządkować teren cmentarza żydowskiego.
Katarzyna Markusz (opr. Ana)
najstarsze
najnowsze
popularne