Praca w pieczarkarni - jeden wielki czarny rynek...

Mazowsze

Zbigniew Juśkiewicz 2023-02-03 11:54:50 liczba odsłon: 17134
Pracę „przy pieczarkach” traktuje się jako zajęcie, które jest ostatnią deską ratunku. Fot. pixabay

Pracę „przy pieczarkach” traktuje się jako zajęcie, które jest ostatnią deską ratunku. Fot. pixabay

Rozmowa z panią Agnieszką, pracującą w jednej z pieczarkarni w powiecie siedleckim...

- Na czy polega praca przy zbiorze pieczarek?

– Na zrywaniu grzybów, które rosną na wielopoziomowych półkach, i wkładaniu ich do ruchomych, podręcznych wózków.

- Nic prostszego...

– Owszem, do wykonywania tej pracy nie trzeba specjalistycznego szkolenia. Nie wszyscy jednak się do niej nadają. Wiele osób rezygnuje czasem nawet po jednym dniu.

- Na czym więc polega trudność?

– Najważniejsze, aby umieć natychmiast rozpoznać pieczarkę gotową do zebrania, wręcz automatyczne, bez namysłu. W ciągu godziny trzeba zebrać setki, a może i więcej, grzybów. Wszystkie muszą mieć zbliżoną wielkość i odpowiedni stopień otwarcia kapelusza. Trzeba być więc spostrzegawczym, uważnym i skupionym. A do tego cierpliwym.

- Pewnie dlatego zbiór pieczarek to zajęcie niemal całkowicie zdominowane przez kobiety?

– U nas w 100 procentach. Bo nie dodałam, że przy tym zajęciu trzeba być bardzo delikatnym. Pieczarki trzeba zbierać tak, aby nie tylko ich nie uszkodzić, ale też nie zostawiać na grzybach odcisków palców. W takich bowiem miejscach pieczarki czernieją i szybko się psują.

- Ale jest też chyba inna kwestia. Generalnie pracę „przy pieczarkach” traktuje się jako zajęcie, które jest ostatnią deską ratunku. Podejmuje się je wtedy, kiedy nie można znaleźć innej, lepiej płatnej pracy. Bo „na pieczarkach” kokosów się nie zarabia. Poza tym często się słyszy, że właściciele pieczarkarni nie zawsze w terminie i odpowiednio wynagradzają pracowników. Niedawno pisaliśmy o takim ewidentnym łamaniu przepisów kodeksu pracy (przeczytaj). Jak w pani przypadku płaci właścicielka pieczarkarni?

– Płaci, jak chce...

- To znaczy?

– Człowiek nigdy do końca nie wie, ile zarobi. Ja tygodniowo dostaję około 400 zł, choć znam się na tej robocie.

- Przecież to poniżej płacy minimalnej. Czy nie interweniuje pani u właścicielki?

– Czy pan się z choinki urwał? Nie wie pan, jak jest? Chcesz pracować za tyle, ile ci oferują, to pracuj. A nie, to do widzenia. Przecież tu nie ma żadnych umów o pracę czy zleceń. To jeden wielki czarny rynek. Ciekawe, czy pan słyszał, żeby pieczarkarnie były kontrolowane przez inspekcję pracy? Każdy wie, jak to wszystko wygląda, ale woli tego nie widzieć.

-Te 400 zł to może za 2-3 godziny pracy dziennie?

– Zazwyczaj jest to 5-7 godzin. To zależy od cyklu zbioru grzybów. Pracujemy jednak nie tylko w soboty, ale także w niedziele. Przed świętami pracowało się po ponad 8 godzin przez okrągły tydzień. Każdy wolałby pracować dłużej, by więcej zarobić, w dodatku czy jadę do pracy na 5 czy na 8 godzin, wysiłek jest podobny.

- Ale dojazd do pracy gwarantuje pracodawca. Często widzę ogłoszenia o poszukiwaniu chętnych do pracy przy zbiorze pieczarek, gdzie oferuje się darmowy  transport.

– Tak, bus dowozi nas do pracy, bo komunikacją publiczną byśmy się tu nie dostały. Ja codziennie wstaję o czwartej rano, bo bus przyjeżdża już po godzinie piątej. Przed szóstą  musimy być na hali gotowe do zbierania pieczarek.

- Kto z panią pracuje?

– Kilkanaście pań w najróżniejszym wieku. Jest kilka Ukrainek. Są pracowite, miłe, dobrze się z nimi dogadujemy. 

- Myśli pani o zmianie pracy?

– Tak. I chyba wytłumaczyłam, dlaczego.

- W naszym regionie przy zbiorze pieczarek zatrudnia się masa osób, choć pewnie nie obejmują ich oficjalne statystyki. Dlaczego ludzie decydują się na tę pracę, jak widać bardzo mało atrakcyjną?

– Pracują i się cieszą, że można zarobić choć tych parę złotych. Bo gdzie dziś można znaleźć pracę na wsi? Narzekam na pieczarkarnie, ale często to tylko one ratują ludzi przed skrajną biedą. Ale niech właściciele pieczarkarni pamiętają, że my, zbieraczki pieczarek, też jakoś musimy żyć...

Komentarze (54)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Czytaj także

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.