W jego rodzinie muzyka jest od pokoleń. Konrad pracuje z dziećmi w ośrodkach kultury w Łosicach i Zbuczynie, uczy rytmiki, śpiewania, gry na gitarze i perkusji.
Konrad Górzyński wydał pierwszą płytę. Fot. arch. prywatne
W jego rodzinie muzyka jest od pokoleń. Konrad pracuje z dziećmi w ośrodkach kultury w Łosicach i Zbuczynie, uczy rytmiki, śpiewania, gry na gitarze i perkusji.
Do Łosic przeprowadził się 6 lat temu z Warszawy.
– Mam tu babcię, przyjechałem jej pomóc. Miałem pobyć przez dwa tygodnie, a że wtedy moje życie było pełne zawirowań, to zostałem. Pomyślałem, że jak ma się udać, to uda mi się wszędzie. Postawiłem wszystko na jedną kartę – opowiada.
Ukończył z wyróżnieniem Szkołę Muzyczną I st. im Karola Kurpińskiego w Warszawie w klasie gitary Krzysztofa Jagodzińskiego. Jest laureatem przeglądów gitarowych. Był gitarzystą solowym zespołu The Punitive. Bo gitara to największa pasja (gra od 20 lat), a druga to komponowanie – w różnych stylach i bez ograniczeń.
– Zawsze szedłem pod prąd. Naukę w szkole traktowałem jako obowiązek, który muszę spełnić, żeby móc w domu wziąć do ręki gitarę, grać i kompnować.
Gram też na fortepianie i perkusji, właściwie na każdym instrumencie, do którego się dotknę. To z jednej strony dar, a z drugiej przekleństwo, tak jak słuch absolutny, który również mam chyba „po rodzinie” – śmieje się.
Konrad pochodzi z rodziny o wielopokoleniowej tradycji muzycznej. Brat jego pradziadka, Zdzisław Górzyński, był uznanym dyrygentem, nie tylko w kraju. Ojciec Zdzisława, czyli prapradziadek Konrada, był z kolei skrzypkiem. Grał w wielu krakowskich orkiestrach, a w ostatnich latach XIX wieku był członkiem wiedeńskiej orkiestry Johanna Straussa (syna). Pradziadek Tadeusz i jego brat Władysław – też byli dyrygentami. Tadeusz Górzyński poza tym komponował, napisał wiele melodii do przedwojennych filmów, a także przeboje, jak tango „Gdy radio w pokoiku gra”, skomponowane dla pierwszej spikerki Polskiego Radia Janiny Poraskiej.
– Gdzieś w środku we mnie to komponowanie jest od zawsze. Większość kompozycji trafia do szuflady. Gdy mam dobry moment, to je wyciągam i nagrywam. Moja pierwsza płyta powstała w czasie pandemii. Ciągle czekałem na dobry moment. Padło na ten.
Płyta jest dostępna na portalach streamingowych. Kilka piosenek można posłuchać na YouTube. Nie są to piosenki o nieszczęśliwej miłości. – Mam się za wesołego człowieka.
Jeśli chodzi o gust muzyczny, to dla mnie czas się zatrzymał na płytach słuchanych w dzieciństwie, gdy słowo „płyta” wiązało się z autentycznym brzmieniem. Stare, dobre „Lady Pank”, „Oddział Zamknięty”, „Dire Straits”, „Toto”, „Rolling Stones” czy gatunkowo odmienni Pat Metheny, Chick Corea czy Marcus Miller – wymienia. – To kawał dobrej muzyki, którą zapamiętam na zawsze.
Pierwszym utworem na pierwszą płytę Konrada była „Psychoza”.
– Ten kawałek powstał o 3 rano. Obudziłem się z tekstem i muzyką w głowie. Nagrałem go w domu, potem dograłem bębny. Opowiada o czasach, gdy siedzieliśmy w domu i nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Niektórym to zostało do dziś. Taki moment zawahania, co będzie dalej.
Drugi utwór, o mocnym punkrockowym brzmieniu, to „Miasto”. Miasto szare, opustoszałe, gdzie ludzie popadają w osamotnienie i obłęd, więc sięgają po używki, które są najbardziej dostępną opcją rozrywki.
– Płyta „Czas kwarantanny” powstała w ciągu pięciu miesięcy. To pięć utworów. Dosyć szybko, ale nie chciałem, by to, co nagrałem, znowu trafiło na dno szuflady. Bo wtedy te kompozycje wygrzebałbym może za kilka lat – śmieje się. – Nie mamy już pandemii, a teksty są aktualne cały czas. Oczywiście, nie wchodzę w żadną politykę. Po prostu obserwuję otaczającą nas rzeczywistość.
Konrad podkreśla, że nie nagrał płyty, by na niej zarobić. Nie jest nastawiony na zysk. – Wydałem płytę, bo po prostu chciałem. Będę grał i tworzył muzykę do końca życia, nie zwracając uwagi na hejt, który jesjak najbardziej przydatny, i na wszelkie przeszkody. Gdybym przestał grać i komponować, to umarłbym z żalu. A to gorsze niż „normalna” śmierć.
najstarsze
najnowsze
popularne