Kobieta leżała brudna, ze skołtunionymi włosami. Prawdopodobnie od dwóch lat nie wychodziła z domu...
fot. Aga Król
Kobieta leżała brudna, ze skołtunionymi włosami. Prawdopodobnie od dwóch lat nie wychodziła z domu...
86-letnia kobieta prawdopodobnie od dwóch lat nie wychodziła z domu. Nikt nie wiedział, co się z nią dzieje. Gdyby nie interwencja siedlczanki, która znała ją tylko z widzenia, ten dramat mógłby trwać dalej.
To wydaje się aż nieprawdopodobne, że w centrum Siedlec starsza pani żyła w takich warunkach. Bez dostępu do bieżącej wody, bez toalety. Do pokoiku, w którym ją znaleziono, trudno było wejść. Nie tylko z powodu przykrego zapachu. Wszędzie było pełno śmieci, starych ubrań, pustych butelek, opakowań po słodyczach. Gdyby nie pani Dorota, ten dramat trwałby dalej.
Pani Dorota mieszka w centrum miasta, od dawna jest już na emeryturze. Pamiętała jednak, że gdy dojeżdżała do pracy, razem z nią jeździła pani Janina (imię zmienione).
– To było wiele lat temu – opowiada pani Dorota. – Gdy ja wsiadałam do autobusu do Karo, ona już w nim była. Nigdy się nie odezwała, czasem skinęła głową. Kiedy mówiłam jej „dzień dobry”, to się uśmiechnęła. Wiedziałam, że pracuje w jajczarni, bo autobus dowoził ludzi do Karo, Misia i jajczarni. Wracałyśmy tym samym autobusem, ja wysiadałam wcześniej.
Nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie mieszka. Jednak gdy obie przeszłyśmy na emeryturę, to spotykałam ją czasem w centrum miasta. Chodziła z kijem, czasem była brudna. Kilka lat temu podeszłam do niej i zapytałam, czy potrzebuje pomocy, na przykład kupienia mydła. Powiedziała, że nie i odeszła.
Pani Dorota od dłuższego czasu nie widziała starszej pani.
– Jej dom miał około 100 lat – mówi. – Dopiero trzy lata temu dowiedziałam się, że ona tam mieszka. Przechodziłam koło niego. Wyglądał jak opuszczony, zapadał się po prostu, część okien była zabita jakimś styropianem, na podwórku rosły chwasty, nie było widać kompletnie żadnego życia. Myślałam, że może pani Janina umarła, ale mieszkamy w tej samej parafii, a nie widziałam żadnej klepsydry.
W Boże Ciało kobieta wracała drogą obok domu Janiny.
– Chyba mnie wtedy Bóg natchnął, żeby tamtędy iść. Spotkałam jej sąsiada i zapytałam, czy Janina żyje. Odpowiedział, że tak. Byłam zdziwiona. Przyznał, że nie widział już jej ze 2 lata, ale wie, że przychodzi do niej brat. Wizyty miały się odbywać co kilka dni. Zimą ten brat przyszedł do niego po wodę, bo w domu Janiny bieżącej wody nie ma.
Pani Dorota próbowała wejść na posesję, ale furtka była zamknięta na klucz. Jeszcze tego samego dnia wróciła tam ze znajomą.
Cały artykul przeczytacie w najnowszym papierowym i e-wydaniu "TS" (kup teraz).
najstarsze
najnowsze
popularne