Rachunek za odkopanie tira
Mińsk Mazowiecki
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 2843
- Stopy to myślałem, że mi odpadną, a przecież do stacji benzynowej wcale nie było tak daleko. Jednak zimno i śnieg ostro zacinający zrobiły swoje. To był straszny spacerek - opowiada w dzisiejszym "Dzienniku. Gazecie Prawnej" Jerzy Wiśniewski, którego tir w nocy z soboty na niedzielę utknął na lokalnej drodze niedaleko Mińska Mazowieckiego.
- Zakopał się i albo mogłem spędzić w nim całą noc, albo wrócić się do stacji, którą minąłem cztery kilometry wcześniej. Nie chciałem ryzykować, że utknę na dłużej, więc wybrałem spacer - mówi kierowca.
Samochód udało się wydobyć dopiero w poniedziałek po południu. Holowała go ciężarówka, a do tego jeszcze czterech mężczyzn z łopatami odkopywało śnieg wokół tira. Po półtorej godziny akcji Wiśniewskiemu udało się wyjechać.
- Nieźle mnie ta zima kosztowała. Dwa noclegi w motelu, napiwek za pomoc w odkopaniu tira, kara za opóźniony dowóz towaru i całkiem zniszczone buty. Łącznie to ze dwa tysiące złotych wyjdzie - narzeka. (opr. Ana za tekstem "Zwykła zima, a jak kataklizm" Sylwii Czubkowskiej)
najstarsze
najnowsze
popularne