Fryderyk i suita jazzowa (galeria)

Węgrów

Dariusz Kuziak 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 6554

fot. Dariusz Kuziak

W pałacu w Łochowie znowu gra się Chopina. Jak w czasach Hornowskich, Dernałowiczów, Zamojskich… Chopinowskie mazurki, polonezy i preludia rozbrzmiewały w XIX-wiecznych pałacach i dworkach jak Polska długa i szeroka. Łochów z pewnością nie był wyjątkiem.

- „Mówi się, że Chopin, siedząc za fortepianem, zawsze sprawiał wrażenie, że improwizuje. Wydawał się bez przerwy szukać, tworzyć, ponownie odkrywać własną myśl. Niemożliwością jest przyjąć że Chopin improwizował w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Nie. Ale ważne jest, by grano go w sposób, dający takie właśnie wrażenie, to znaczy z jakąś, nie śmiem powiedzieć: ociężałością, ale niepewnością. Jest to parada odkryć, a wykonawca nie powinien otwarcie dawać do zrozumienia, że wie z góry, co powie, ani że to wszystko jest już napisane” – pisał o Chopinie i jego muzyce Andre Gide.

Cytat jest, zdaję sobie sprawę, ciut długi, znakomicie jednak oddaje nie tylko istotę muzyki wielkiego kompozytora, ale także nastrój wieczoru, który 27 lutego stworzyła w Pałacu Łochów Lena Ledoff. Dzięki niespiesznej, sprawiającej wrażenie improwizowanej, gawędzie poprowadziła słuchaczy w świat muzyki Fryderyka Chopina i Krzysztofa Komedy

Już na początku Lena Ledoff zaproponowała zmianę programu. Zaczęła od utworu „Chopin”, napisanego przez wielkiego przyjaciela polskiego kompozytora, Roberta Schumanna. To właśnie Schumann napisał w 1831 r. pamiętne słowa o Chopinie: „Czołem bijcie, moi panowie! Oto geniusz!”. 

- Potem będzie mazurek Chopina w jazzowym wykonaniu. Może połączę go z Krzysztofem Komedą. Sama nie wiem do końca, co to będzie. Publiczność, sala, a zwłaszcza instrument, prowokują mnie i inspirują – zapowiedziała rosyjska pianistka. 

 „Gram i nic nie wiem”   
        
Ten dialog z publicznością, z początku dość nieśmiały, z każdym kwadransem  odważniejszy, barwniejszy, prowadzony z większą swobodą, utrzymał się do końca „Kolacji z Chopinem”. Bawiąc się z publicznością, „krytycznie” oceniła nazwę Chopinowskiego „Walca minutowego” - Cały instytut Chopinowski zastanawiał się, kto ten utwór tak nazwał. Nikt nie wie. Nikt nie próbował go też w minutę zagrać. Bo i po co, dla kogo? – żartowała. 

Większość trwającego półtorej godziny spotkania wypełniły kompozycje Leny Ledoff z suity jazzowej „Komeda – Chopin – Komeda”. (Materiał na płytę nagrano w ubiegłym roku w Poznaniu. Wydawnictwo ukaże się  wiosną tego roku). 

- Gram Chopina całe życie i nadal nic o nim nie wiem. Bardzo trudno mi o nim mówić. Kiedy mnie pytają: dlaczego Chopin, odpowiadam: – dlatego. Z Komedą jest tak samo. Dlaczego Komeda? A któż by inny! – opowiadała Lena Ledoff.  - Według mnie Chopin i Komeda mają to samo źródło. Nie wiem dokładnie, gdzie ono bije, ale na pewno gdzieś tutaj, na terenach słowiańskich. W muzyce Krzysztofa Komedy jest może nawet mniej jazzu, a więcej słowiańskiej śpiewności – wyznała w innym momencie. 

Wśród utworów Krzysztofa Komedy, które wybrała do swojej suity Lena Ledoff,  nie zabrakło najbardziej melodii filmowych, motywów skomponowanych do „Noża w wodzie” Romana Polańskiego oraz kołysanki z filmu „Dziecko Rosemary”. Pojawiła się także ballada z polskiego „westernu” „Prawo i pięść” oraz melodia z filmu „Jutro premiera”. Z motywów spoza świata kina warto wymienić utwory „Kattorna, „Moja ballada” oraz utwory z płyty Astigmatic. 

„Finał” swojej suity jazzowej Lena Ledoff oparła na Preludium d-mol Chopina. – Utwór równie mocny i szalony, jak „Etiuda rewolucyjna” – rekomendowała. - Chopin przestał mówić do tłumów, a zaczął przemawiać dla pojedynczego człowieka. Dlatego dla mnie nie jest on romantykiem, ale psychologiem, nieraz może nawet psychiatrą. Lubi grać Chopina, by się opamiętać – zdradziła artystka. Na koniec Lena Ledoff zagrała jeszcze „Deszczowe preludium”.

Coś do poczytania 

Drugą część wieczoru wypełnił Leszek Jędra, odczytując fragmenty „Notatek o Chopinie” Andre Gide’a. - Ta książka zupełnie niedawno została przetłumaczona na polski. Mało kto wie, że Andre Gide również był wspaniałym pianistą. Nigdy nie zagrał żadnego publicznego koncertu. Grał tylko dla przyjaciół, a przede wszystkim dla siebie. Jego uwagi i rozważania o muzyce Chopina są bardzo interesujące – zapewniała Lena Ledoff. 

Polecała także książkę Adama Zamoyskiego „Chopin. Powściągliwy romantyk”:  – To fascynująca lektura, napisana z dystansem i wielkim poczuciem humoru. Jest narzędziem walki z mitami, które powstały wokół postaci Chopina. Te mity, które robią z niego marmurowy pomnik, są zupełnie niepotrzebne – zapewniała rosyjska pianistka. 

Apetyt na Chopina 

Wieczór był niezwykły. Odwilż, więc tu i tam pola już przetarte ze śniegu. Na drodze pod Łochowem mazowieckie wierzby, olszyny. Niskie mgły nad łąkami zalane srebrnym, księżycowym światłem. Obłoki, księżyc w pełni. Romantycznie, Chopinowsko… A w Pałacu Łochów – przytulne, ciepłe wnętrza, znakomita muzyka, interesująca gawęda. Zaproszenie do wejścia w zachwyt.
Apetyt na Chopina rośnie. Chce się czekać na następny taki wieczór. Najbliższa kolacja - pod koniec marca.  
 

 

Zostało Ci do przeczytania 23% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 11/2010:

Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.