Ilekroć zabrnę w tamtą nieszczęsną epokę, na przykład w „Dziejach agonii” Jasienicy, „Niemcewiczu od przodu i tyłu” Zbyszewskiego, „Wieszaniu” Rymkiewicza czy, jak ostatnio, „Familii” Dernałowicz – mam bzdurną nadzieję, że może tym razem wszystko potoczy się inaczej. Że młody Stanisław Poniatowski nie wlezie do łóżka Katarzynie. Że mlawy król pokaże w chwili próby charakter i nie przystąpi do Targowicy. Że Majowa Konstytucja przetrwa choć o kilka lat dłużej. Że warszawski motłoch powiesi na Krakowskim Przedmieściu paru zdrajców więcej albo nawet pożyczy od Francuzów gilotynę i zetnie króla Stanisława, a jakobini przyjdą nam z pomocą. Że może tym razem Poniński zdąży pod Maciejowice z odsieczą Kościuszce lub Jakub Jasiński na szańcach Pragi ustrzeli z krócicy Suworowa. Albo że chociaż caryca, „niewyżyta Niemra”, w czasie uczty udławi się kością.
najstarsze
najnowsze
popularne