Przez trzy tygodnie byłem na detoksie. Zero gazet, zero radia, zero internetu, zero telewizji. Nie było lekko. Szczerze mówiąc, było całkiem ciężko. Objawy informacyjnego głodu miałem klasyczne. Z początku niegroźne omamy wzrokowe i słuchowe, potem dramatyczne poszukiwanie newsów, nieodparty pociąg do drukowanej bieżączki oraz rozpaczliwe poszukiwanie pudełka z ruchomymi obrazkami; w końcu – kompletna żurnalistyczna delirka.