Ponieważ nie można wymienić piłkarzy (lepszych podobno nie mamy), pozostają do wykonania czynności magiczne. Bo że w polskiej piłce coś zmienić trzeba, nie ma wątpliwości. Prezesów PZPN i trenerów już wymienialiśmy - bez rezultatu. Najwidoczniej nie tędy droga. Pozostaje magia. Nie mam pojęcia, czy będzie to czarna magia, czy biała, ale bez czarów, pewien jestem, się nie obejdzie. Dopóki nie odczarujemy polskiej piłki, każdy będzie dawał nam wciry.
Na początek proponuję zmienić komentatora. Dariusza Szpakowskiego już słuchać nie mogę. Co do minuty wiem, kiedy powie, że naszemu napastnikowi znowu „zabrakło odrobiny szczęścia”. Wiem, że po straconej bramce będzie zachęcał: „trzeba się zebrać, wykrzesać siły”. I wiem, kiedy znowu bystro zauważy, że naszym napastnikom „trudno wygrać z rosłymi obrońcami Słowaków” (Szwedów, Szwajcarów, Słoweńców itd. – niepotrzebne skreślić). Wiem, kiedy dojedzie do tyle rytualnego, co rozpaczliwego: „zostało jeszcze pięć minut nadziei”, by podsumować spotkanie trzeźwym: „San Marino dało nam dzisiaj lekcję futbolu.”