Grudzień to dla niewierzących niebezpieczna pora. W ten święty czas najwięksi ateusze udzielają sobie laickiej dyspensy i ubierają choinkę.
(W razie wątpliwości zawsze można podeprzeć się „Pochwałą niekonsekwencji” Leszka Kołakowskiego. Gdybyśmy byli zabójczo konsekwentni, życie stałoby się nie do zniesienia).
Przez cały rok możesz być ateistą, nawet osobistym wrogiem Pana Boga i kościoły omijać wielkim łukiem. Ale na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem niechybnie zapuka do twoich materialistycznych drzwi organista z opłatkiem. Możesz w randze wiceprezesa krzewić kulturę świecką, a i tak przydrepcze do ciebie najmłodszy wnuczek, by życzyć wesołych świąt.
najstarsze
najnowsze
popularne