Przydrożne topole pod Ostrówkiem z daleka wyglądają jak szpaler cyprysów. Na rżysku malowniczo – „jakbyś umyślnie grupował” – rozrzucono bele sprasowanej słomy. Dawniej tkliwość budziły mendle, stojące rzędami na pustych polach. Ale cóż... Skoro nastał czas kombajnów, również estetyczne wzruszenia muszą iść z postępem. Niech będą pękate bele.
Wstążka asfaltu przykładnie wspina się na pagórki. Pastelowe wille skrywają się w cieniu drzew. W popołudniowym słońcu, oglądane z wysokości siodełka, podsiedleckie pola prezentują się - ho, ho... - jak Toskania czy Umbria. I tylko od czasu do czasu swojski kurnik.