Pomnik Lecha Kaczyńskiego – dla opornych
Artykuł drugiej potrzeby
Zginął na służbie. Nie zaciął się śmiertelnie, wyszarpując z teczki zatrutą kartkę. Nie rozbił sobie głowy, wchodząc po pijaku do bagażnika samochodu. Zginął, przewodnicząc państwowej delegacji, w drodze do sanktuarium narodowej pamięci, w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
Zginął, ale ci, którzy patetycznie mówią, że poległ, niewiele przesadzają. Zginął w najbardziej tragicznej katastrofie w polskich dziejach. Są tacy, dla których to znaczy wiele, bo pamięć i smutek tamtych kwietniowych dni 2010 roku zostały
w nich na zawsze. Warto byłoby to uszanować.
Polska to spory kraj. Czy naprawdę brak w nim miejsca, by postawić pomnik prezydentowi, który zginął? Nie, nie w każdym mieście, ale gdzieś?
A skoro władze Warszawy nie potrafią pokonać własnej małostkowości
– na przykład w Siedlcach?
Zostało Ci do przeczytania 81% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 38/2014:
najstarsze
najnowsze
popularne