No i obrazili się nasi bracia Rosjanie. Śmiertelnie się obrazili. Poszło o wypowiedź polskiego ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny o wyzwoleniu niemieckiego obozu w Auschwitz: „Może lepiej powiedzieć, że to Front Ukraiński, Pierwszy Front Ukraiński, i Ukraińcy wyzwalali, bo tam żołnierze ukraińscy byli wtedy, w ten dzień styczniowy. I to oni otwierali bramy obozu, i oni wyzwalali obóz”.
Takich rzeczy nie powinno się Rosjanom mówić. Czym prędzej zaczęło się krytyczne weryfikowanie słów naszego ministra. Pierwszy Front Ukraiński, owszem, był. Może na nim jednak w większości Rosjanie walczyli? Historycy przewertowali podręczniki, sprawdzili dane. Wyszło, że w szeregach Pierwszego Frontu Ukraińskiego najwięcej było – kto by się spodziewał?
– Ukraińców. Rosjanie? Tak, również, ale w drugiej kolejności, po Ukraińcach. I jak tu nie kochać historii?
Ale zaraz, zaraz... Nawet jeśli Ukraińcy w pierwszym froncie liczebnie przeważali, to może chociaż jakiś Rosjanin był bardziej bojowy i wyrywny? Niestety, znowu skucha. Czołgiem, który rozbił obozową bramę, dowodził – zgadliście – Ukrainiec. Nazywał się Igor Hawryłowicz Pobirczenko. Fakty się więc zgadzają. Ale to tym gorzej dla faktów, bo większe od faktów jest moskiewskie oburzenie.
Bo prawda prawdą, ale w słowiańskim świecie jakaś hierarchia, do cholery, obowiązuje. Nie może być tak, żeby w Ukraińcach (zwłaszcza teraz, kiedy się Braciom Większym bezczelnie stawiają) widzieć kogokolwiek innego niż banderowców i faszystów. A już na pewno nie ma zgody na to, żeby dzielić się z nimi dawną wojenną chwałą.
Zostało Ci do przeczytania 52% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 6/2015:
najstarsze
najnowsze
popularne